[Zwrotka 1: Mati]
Rok 2122, nie ma słońca, nie ma gwiazd
Zanik barw tworzy czarno-biały świat totalna inwigilacja.. trwa
Nie masz praw, żadnych praw jesteś własnością jak każdy z nas
I możesz tylko pracować dla państwa
Twa wydajność ma wzrastać (jazda)
Korponacja, nowa rasa, deewolucja człowieka
Stworzona po to by wszystko widzące oko
Mogło bawić się w Boga jak dzieciak, beka
Populacja kontrolowana egzekucje mas w laboratoriach
Igła, strzykawka czarna folia bo bunt to niewybaczalna zbrodnia
Myśli format co dnia reset
Brak tu wspomnień, brak uniesień
Lud pnie się po drapaczach chmur
Z wiarą że Putin dostrzeże A tu chuj
Jedyne co możesz czuć to ból
A nadzieja wszczepiona w mózg jest
Więc nim uśniesz uśmiech swój
I ubierz sztuczny uśmiech na buźkę
Jakie to okrutne gdzieś zbłądziliśmy w tym pędzie
Wmówili nam że ten dzień nigdy nie nadejdzie
Fakt miało być tak pięknie ale nie będzie
Jakie to smutne, i najprawdopodobniej prawdziwe zarazem
Gdyż ludzkość obecnie rozsiewa tę zarazę
Obserwuj i patrz, dobrze Ci radzę
[Zwrotka 2: Oxon]
Mechaniczne ramie wbija Ci w potylice swój syf odpala system
Reebotuje pamięć a to co na dysku znajdzie obejmuje w kwarantanne z pustym zostawia dyskiem
I buduje naokoło firewalle a każdy kolejny Ci bardziej nie pozwala myśleć
Zaczyna nagle stare znamię boleć trochę coś pod tym chipem Cie od dawna ciśnie
Zdalnie odpalasz swego surogatę w międzyczasie rurkę z papką Ci
Wsunie w japę
Doładowanie batem RI plus dodatek I jeszcze jeden syf byś miał głupkowate sny
Nie może być mowy o marzeniach sennych gdy przy życiu trzyma Cie aparatura
Za mało jest podpiętych więc każdy jest za cenny by się obudziła nagle ciemna twa natura
Muzykę zabito już dawno autotuna w miarę szybko zastąpił automat
Neurosonda bo już wiesz co się podoba wie jak dorwać bit, jak zrobić, jak podać
(Minęło wiele dni) wtedy wciąż inna moda kontrolowany popyt i obfita podaż
Od dzisiaj szkoda, bo nikt nie wspomniał o kończących szybko się skąpych zasobach
Więc leżysz podpięty, zupełnie bez życia
Muzyka czy sztuka już dawno są zbędne
Sensu już chyba nie szukasz
Szukasz ustnika i wsysasz co dadzą pod gębę
Twój surogata powraca bo akumulator mu pada po pracach w przestrzeniach
To ostatnia stacja, patrzysz na radar
Tam gdzie od lat nie obraca się ziemia
[Zwrotka 3: Skor]
Miejska jungla wieku 22, nie ma Boga, nie ma diabła
Moralność jako pierwsza upadła atmosfera CO2 skrapla otoczenie weź się nie zadław
Promienie tną jak wahadła, ludzie, ludzie nie chcą światła
Metropolizm to korporacja komunikacja na poziomie myśli, technologiczny wyścig trwa
Błąd genetyczny, eliminacja, modyfikacja DNA
Wykres wytycznych, cyber plan, skanowanie siatkówki oka
Logging connect, digital total 16 godzin, od drugiej robota
Dawno upadły banki złota, straciły wartość dawne skarby
Największy problem to pitna woda, skażone lodowce arktyk
Las tropikalny martwy, sieć amazonki wyschła
Ludzkie klony, sztuczne matki leżą na wysypiskach
Ludzie nie mają nazwiska, system ich kroki nagrywa
Korpo sprawnie łączy ogniwa by produktywność zbierała żniwa
Na koniec proszków przydział w opcji połknij przed zaśnięciem
Tabletki na zabicie emocji a miało być tak pięknie..
A miało być tak pięknie
A miało być tak pięknie
A miało być tak pięknie..