[Refren: Sifu]
Gdy jesteś pod namiotem lepiej dobrze zapnij śpiwór
Poświęć wodę, rozpal ogień, bo las pełen dziwów
Gdy jesteś pod namiotem lepiej dobrze zapnij śpiwór
Bo zło, bo zło, bo zło ma swobodę
[Zwrotka 1: Sifu]
Za siódmą górą mieszka wiejski diabeł
Który w sianie wdupca smalec, wącha palec wepchnięty w zadek
Ujebany stodołą psuje mleko krowom
Za co spalą starą babinę, by na chwilę było zdrowo
Ciut chociaż, a ten kokociarz
Kopytami pląsa niecnie po łąkach
Sra po grządkach i podkręca wąsa
Jak to Boruta robi utarg za dukat
Nim dusza ludzka w tych drukach oszustwo wykuka
Pali fajkę z gruszy, machorkę zakurzy
Racicami macha, po dziadowsku charka i smarka w rękaw
Sika z drzew na plebs i zwierzęta
Ten kusy w dwa susy rozpłynie się we mgłach
Ten kaduk ma światu do pokazania tyłek
Więc uważaj na skraju, gdzie namiot swój rozbiłeś
Gdy usłyszysz kopyta, jak on fika przy śledzikach
Lepiej miej samogon, by przekupić piekielnika
[Refren: Sifu]
[Zwrotka 2: Sifu]
Za siódmą rzeką mieszka Baba-Jaga
Która bragga tak uprawia, że aż kozły biją brawa
Ma miotłę i w kotle gotuje de facto co chce
Najczęściej gotowce – zmielone ludzkie prącie
Smaruje się błotem, które potem wrzuca w ogień
By przywołać czarta, gdy tarota karta podarta płonie
Ma dłonie jak szpony i włosy jak glony
Krzywy nos, wiele krost i korzeń mandragory
Wylatuje nad dom z kurzą łapką naga
I biada chłopom, co wloką się nocą po gajach
Będzie za to kara w magii czarnej jak kałamarz
Skóry świąt, oczopląs, wszystkie plagi naraz
Potem wielki piec, trzeba rzecz, będzie wnet
Pachniał mięsem klech oraz wszystkiego co chcesz
Miej się na baczności, gdy w gości wpada po kości
By ludzkim szpikiem i tłuszczykiem zupie nadać wytrawności
[Refren: Sifu]
[Zwrotka 3: Hakim]
Wichura gorsza od tornad nadchodzi znad domu wójta
Diabeł przystraja się w ornat i ogonem dzwoni, chuj tam
Z nim, gorsza strzyga, cieśla Bartosz, gorliwy dewota
Ilekroć rzyga wracając z wyszynku od żyda u płota
Sprzedaje duszę strzydze za mieszek monet
I zawieszek, co żonę udobruchają, bo znów jebie samogonem
Biedny cieśla, nigdy go nie ma na apelach, gdy kapelan
Gromy z ambony ciska w karczmę Samuela
Jego dzieci nie jedzą słodyczy, boją się robaków
żadne nie bawi się ogniem, gdyż nie chce naszczać se w barłóg
Ciemno i głucho wszędzie, wiedźma otwiera usta – rzuca zaklęcie
Co za gusła, kura rucha, knur na grzędzie
Przesąd przezwyciężony, owszem, ale tylko w Loży
Grzechy cieśli jak rykoszet odbijają palec boży
Od tej uroczej osady, idylla to czasy przeszłe
Odkąd krasnal Hałabała i Kabała są obecne w niej
[Refren: Sifu]