[Zwrotka 1]
Jesteśmy rozumem poplątanych złącz
Jak strumień plącz myśli w jego piachu głąb
Zwinięty jak strucel i czy uczę się sztuczek
Innych od języka, zamknięty w klucze marudzeń
I co na to ludzie, którzy w brudzie jak po grudzie
Toczą wózek z pięciu kółek
W górę, w dół, w sumie ludek zna ten stół
Obfity w triki logiki zbiór
Język to logika, matematyka pojęć
Ich gradacja, stopień zakresu
Jak nie rzucić okiem – to sieć reguł
Nie stek bzdur, tylko krew dla słów
A słowo to wspólnik pojęcia i ogólnik
Wyznacza ramy, w których gramy tak nieczuli
Na fakt, że akt gdzie objawia się świat
To językowy las abstrakcyjnych klas
Klasa to masa znaczeniowych dyrektyw
Semantyka splata przedmioty oraz język
Jego grę, dynamizm, jak ciecz płynnych granic
Które przesuwamy, nie wychodząc z planszy
[Refren]
Jesteśmy językiem, a język to my
W latorośli jego dojrzewamy owocem
To nasz pan i sługa w tak szczelnej powłoce
Nie przebijemy jej, bo z niej nasze sny
[Zwrotka 2]
Jesteśmy językiem zatęchli w tym sosie
Za publikę mając siebie, a nie tchnienie głosek rzeczy
Które tylko koszem pustym na krople z tłustych cieczy
Które noszę, bo stanowią język
Mamy tylko abstrakty przed sobą
A nie krew razem z chrząstką gołą
Choć twierdzi swołocz, że co rok przecież
Składa pokłon bogom w namacalnym świecie
A bzdurska plecie gęste jak przecier
Bo wszędzie własny eter rozniesie dosyć biegle
Mały segment mozaiki to bajki dla dzieciarni
Której całość poznania upada przed mitami
Jednak ta breja to ekran i rzutnik zarazem
Choć głusi jak szpadel, to multiplikują prawdę
Nie przez absolut znaczeń, lecz przez ewolut
Którym język i jego eskalacje