Życie to amok, który nie daje mi wciąż za wygraną
Polecę w ciemno, nigdy nie skuszę się na te nagrodę proponowaną
Moja tożsamość, ostatnio łapię się chyba nawijam to samo
Ciągle „gdzie siano?”, ale co skoro ziomale od dawna też czują to samo
Patrzę na prawo, moje wspomnienia nie widzą banałów
A na brudne serca nie działa ketanol, ja to spadkobierca odwiecznych przypałów
Nigdy nie było nas wielu, ale do wielu to dotrze
Kebab bierzemy z czosnkowym, to wszystko już przez te wampiry na ośce
Się tu wyśpimy na forsie, jeszcze nam będzie tak dobrze
Życie tu jest takie proste, póki nie szukasz błahostek
A ja spoglądam inaczej niż oni, gdy to samo widzę
To w sumie paradoks, ale najwięcej momentów przeżyłem sam będąc tym jebanym chłystkiem
To nie X,Y, masz jedno wyjście – to głupota, kit, ej
Zawsze najlepsze wybory przychodzą, gdy pucha w umyśle
Mam jedno wyjście, jedno z wyjść by nie być jak oni
Łapię się za często myślę – czy zdołam się jakoś od tego uwolnić?
Nie mam tu parcia na pościg, nigdy nie zrobię niczego wbrew sobie
W sercu mam pewne wartości, których nie zmienię dla wartości monet x2
Nie mam tu parcia na pościg, liczy się tylko mój stan świadomości
Co dzień unikam już tej dorosłości, ona się czai, nie daje mi żyć
Chwyta mnie czasem za gardło, czasem też nie daje zasnąć
Potem wychodzę na balkon, lubię ten klimat, osiedle gdy każdy już śpi
W uszach słuchawki, a w dłoni mam spliff, kurtka i buty, bo już minus trzy
W sumie dopiero październik, ale ten klimat to lubi, jak jesteśmy źli
I tak nie zmieniłbym tego, i tak nie oddam tego za nic
Ziomal mi mówi, że cel to Australia, ale nie umiałbym gdzie indziej żyć/x2 Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska