[Verse 1: Deobson]
Jest parę osób, które znają mnie dokładnie od lat
Kilku przyjaciół, jeden jest dla mnie jak brat
Rodziców zabrał los mi na tamten świat
Kasia jest obok, nie jestem całkiem sam
Nie pytaj mnie o przyszłość, wiem, że się żyje z dnia na dzień
Dostałem lekcję życia, wypłakałem morze łez
Nie potrzebuję tłumów, byłem często sam
Pamiętam dobrze wszystkie rany i te blizny, co mam
Miałem serce jak stal, byłem twardy jak kamień
Kilku wrogów więcej, bo mam zawsze swoje zdanie
Grałem rap przez chwilę, ale szybko mi to przeszło
Teraz znowu trochę piszę, wiesz, mam perspektywę szerszą
Widziałem śmierć, zabrała mi najbliższe osoby
Pytać o sens, czy nie pytać, nie wiem co mam zrobić
Zatrzymać się, załamać się, wpaść w depresję
A może ciągle iść do przodu, robiąc wszystko z sercem
Patrzą na mnie, pewnie mówią: "twardy typ"
Zamień się ze mną, poznaj jak smakują moje sny
Zamień się ze mną, wystarczy mi pięć minut
Nie wiesz, jak boli, gdy słyszę gdzieś obok słowo "synu"
Patrząc w niebo, dawno nie szukam Boga już
Dawno nie czytam, nie słucham już Jego słów
Zamykam oczy, widzę wschód, jesteśmy znowu razem
Nie ufam już przyszłości, lecz nie zrezygnuję z marzeń
[Hook: Danny]
Zamieńmy się na jeden dzień, jedną noc
Jak myślisz, że moje życie to to, które chciałbys mieć
Chciałbyś wziąć, bo nie ma w nim bólu i łez
Choć na jeden dzień, jedną noc
Jak myślisz, że moje życie to to, które chciałbyś mieć
Oddałbym, bo czasem sam już nie mogę go znieść
[Verse 2: Piter]
Ty, ucieka czas nam jak szalony wciąż
Gdzie ci ludzie, miejsca, gdzie ten ciepły dom?
Ja ciągle pytam, jak ojca zabrał prąd
Popłynął, dlaczego nie próbował chwycić za dłoń
Pytają, czy widziałem go, ty, może to złudne
Czy ma się dobrze? Rano widziałem go w lustrze
I mówili mi, że będę miał podobny problem
To mylili się, bo dostałem w genach, to co dobre
Siedzę tu sam dziś, choć nie sam na co dzień jestem
Wiem, że mam z kim dzielić przestrzeń w mieście
Gdzie większość typów jak ja chce głupią sukę na noc
Co ma cycki, dupę i na bluzce rozlany bronx
Znam różnicę, dama a kurwa, fest podziwiam moją mamę
Bo ciężko jest wychować dzisiaj syna w pojedynkę
Bohaterów poznasz po czynach
I nie tylko facet to synonim słowa "siła"
Jest głęboka ciemna noc, siedzę w łóźku, obok śpi ona
Dobiega mnie jakaś muzyka i setki pytań
Zamieńmy się na jeden dzień z naszego życia
Uwierz, nie jestem księgą, którą łatwo się czyta
[Hook]
[Verse 3: Shot]
Ej, joł, Pit, pamiętasz statek na Odrze?
Ile od tego czasu rzeczy sie pozmieniało na dobre?
To jak domino, cieszą się ci, co dopłyną do brzegu
Gorzej z tymi, co dożyja pogrzebu bliskich
Ilu z nich pakowało w walizki szafy
Rura na wyspy, szukali tam wszyscy pracy
Dzisiaj wracają tu jeden za drugim
Zarobieni albo wjebani w po uszy w długi
Czy to dobrze? Nie wiem, nie byłem jednym z nich
Wybrałem Polskę i siedzę tu, i pieprzę wstyd
To dobra karma, bo nie potrafiłem sie załamać
Kiedy pech nam wszystkie plany w powietrze wypierdalał
I co z tego? Mam się użalać? Mam dość tego
I sprzedać swoje życie, żeby potem je wziąć w kredo?
To słabe jest i straszne, i smutne okrutnie
Ale i tak jest łatwiej we dwójkę
[Hook x2]