[Verse 1: Bleiz]
Zalegasz mi tu jak, kula kurzu pustynny strach
I ten sam chłód, nocą lód by dniem upał tutaj odkrył nas
Nic z tych porównań do, teraz dom, w domu don, life mode on
Pilot w łapie, torba z forsą - Bleiz! - I'm swagggin on
Ej wiesz, wiesz co tu najlepsze jest, że nie istnieje zwrot zabrania się
Z ubrania się rezygnujesz, cię przez się, się przez cię, przełożę się
I ty wiesz, slow mow jak ta kula toczy się
Bleiz - kiedy ta ksywa wbija w głowę się jak tasak się
Lecę tu nad miastem i lecę tu nad państwem
Pilnuj kapcie, szykuj zaprzęg, bo nie wracam do 12stej
Nieobce mi co ludzkie, w kurzu dziś obracam się
Jak walec na głupotę - prymitywom chamskie NIE!
To co leży na wątrobie, co leży na jej resztkach
Rzucam ci prosto w oczy, odchodzę i nie uciekam
I nie mam już w zwyczaju, czaju dobroci na już
Kurz gęsty jak ta smoła, błotem się toczy znów
[Hook]
Kula kurzu tu zalega, kula, kula toczy się
Kula kurzu tu zalega, kula, kula toczy się
Kula kurzu tu zalega, winda, winda, góra, dół
Kula kula toczy się, Kula kula toczy się
[Verse 2: Shot]
To był ogólny bałagan... raczej wielki syf
Powaga - małoletnie kurewki i krzyk
Najebańców, niejeden pancur
Złapałby się tu za głowę gdyby był z nami na melanżu
Tam. Wracałem najebany jak atom
A kurz na stole przecierałem szmatą
Mokrą tak
Że jej pośladki piszczały gdy ocierały ostro blat
Wybryki... czy on tak może non stop?
Narkotyki - miałem je w nosie stanowczo
To nie moja wina, że nie było jej przy mnie
Wolałem rapować - wiedziała, że palić i pić chcę
Byłem przykładnym wykolejeńcem - dziwne?
Bo kiedy oddasz serce dziwce
To tak jakbyś był trochę nią też, ziom to niedobrze
Miesiące, gdy najebany w poprzek
Leżałem i nie chciałem wyjść napikany z wyra
Winię siebie tu, bo to nie pana i nie pani wina
Sumując wszystko: pierdolnę to na finał
Mimo, że to było głupie dobrze to wspominam
[Hook]
[Verse 3: Proceente]
Mój hip hop to kula kurzu
Mówię sobie, weź coś na tym zbuduj
Nielegalny, rytualny ubój
Bałagan zostaw, sprzątać nie próbuj
Odpal stołeczny styl Honolulu
Biała cztery to twój splot słoneczny
Więc bądź szczery do bólu, gdy rzeźbisz
Pijany człowiek jest jak paproch
Leży na podłodze, przygląda się odkurzaczom
Którzy też niby mają fajny styl
Ale nawet kulki kurzu nie ma w tym
Patrz jak dym osadza się na membranach
Ktoś rozkłada szałas na Hawajach
Dziwki chcą nas głaskać po jajach
Mc's mają pociski w działach
Mam swoje lata, muszę jakoś z tym żyć
Więc skręcam bata, tak by chciał się tlić
Wciągam kurz, wydycham kurz
Dobra już, odpływam już
Ach! Zawsze sobą być, Ta! Zawsze sobą być
Kula kurzu plus bit plus dobry rym
[Hook]