Dzwoniłem dziś rano do ciebie, kochanie
Odebrałaś, jedząc śniadanie
Spytałem prosto, co dziś robisz
Odpowiedziałaś mi: mam lekcję jogi!
Później widziałem cię w kinie wieczorem
Z chłopakiem jakimś kupowałaś Colę
Cały zawyłem w bezsilnej złości
Morderczy szał i myśli bezlitosne!
Morderczy szał i myśli bezlitosne!
Zatrzymaj mnie!
Bo umrę ze złości!
Śledziłem was do samego mieszkania
Za rękę mocno trzymałaś tego drania
A afekcie wpadłem do waszej kryjówki
Związałem ręce na pranie sznurem
Później w zasadzie nie wiem co robić
Mordercą się człowiek przecież nie rodzi
Tłumaczyłaś mi sytuację
Ja rozważałem zbrodnię w afekcie!
Morderczy szał i myśli bezlitosne!
Zatrzymaj mnie!
Bo umrę ze złości!
Na gazie gotując wodę na herbatę
Przemyślałem sobie całą sprawę
Po wypiciu, nie umyłem szklanki
W pośpiechu opuściłem wrogie szranki
Znaleźli was rano jej rodzice
Nago na krzesłach związanych sznurem
Ty masz szlaban, on zakaz wstępu
Ja permanentnie uczucie wstrętu! [Tekst i adnotacje na Rock Genius Polska]