[Verse 1: Słoń]
Przynoszę ci do domu dzień apokaliptycznej plagi
Jadę jak Rakim, oto fanatyk poznańskiej braggi
Jak Szelka ja wytargam cię w górę, w dół za kłaki
Pozostawiając w twoim pysku smak chujowej zgagi
Ciała nabijam na haki niczym zawodowy rzeźnik
Jebać błaznów, którzy naszemu miastu wstyd przynieśli
I wierz mi, że kiedy pluję w majk narasta groza
Twoja stara słysząc o nas nerwowo łapie za prozac
Po nocach śnią o tym wszystkie nastoletnie panny
Jestem Słoń skurwysynu prosto z poznańskiej sawanny
Wrzucę ci do wanny boombox z moim CD w środku
Sram na ciebie, na twoje dzieci i na twoich przodków
Ty jebany parobku, mielę słabych na ścierwo
Jesteśmy powodem płaczu wszystkich lirycznych miernot
Sieje terror jak Lench Mob na Planecie Małp
Mam więcej punchy niż Rodowicz ma cellulitowych fałd
Ostatni skaut jak Rampage, nasze produkcje gniotą
A tobie cioto będzie z uszu płynąć krwawe błoto
Oto Wyższa Szkoła znowu na Miksera bicie płynie
Przy tym gównie się rozerwiesz tak jakbyś usiadł na minie
Powiedz swojej dziewczynie żeby nie była nadęta
Z jej urodą mogłaby karmić piersią dzikie zwierzęta
To jest hardcore, w stu procentach poznańska ferajna
Oto kanibale rapu, scena to jadłodajnia
Bluźnię jak Kajman, bluzgam jak Pyskaty Skurwiel
Wpadam w furię, jebać wszystkie pedalskie wytwórnie
To nie durne teksty niczym te z dialogów Na Wspólnej
Jestem jak Jack Unterweger, wiedeński kurier
[Hook]
To są chore melodie, to czysty odjeb
Reprezentuję godnie to co nosimy w godle
Bez sezonowych podniet mamy posraną wiksę
Shellerini, Słoń, DJ Taek i Mikser
To są chore melodie, to czysty odjeb
Reprezentuję godnie to co nosimy w godle
Bez sezonowych podniet mamy posraną wiksę
Shellerini, Słoń, DJ Taek i Mikser
[Shellerini]
Mam w sobie więcej stylu niż Bobbie z Whitney wciągnął
To SH trzodę robi od GRU do Pią Pią
Wciąż to same godło, flow, 16 chorych wersów
W do S do R do H kojarzysz pewnie ten skrót
Z nami sześciuset sześćdziesięciu sześciu typa
Na twym osiedlu przy odbiornikach witam
Przynoszę tobie te 30 dni i nocy
Pytasz o ogień - wystarczy spojrzeć mi w oczy
Wiesz, żaden skurwiel nie potrafi tego lepiej
To właśnie dla twej kariery w tle rozwiewa rękę
Tu masz przedsionek piekieł, tłumacz chore melodie
Polska scena ssie chuja więc nie trudno od niej odbiec
Bez sezonowych podniet, zgrywania pozorów
Ej, podkręć volume, niech popłynie krew z kolumn
Pytają mnie "gdzie jesteś Sheller?" Jestem w domu
I daję wam konkretną porcję hardcoru
[Hook]