[Verse 1]
Przecieram oko i wstaję, myślenie nie daje mi spać
Ocieram pot z czoła i kładę linijek na bicie garść
Z koszmarem się pożegnałem i okiełznałem strach
Wciąż czuję to przekłamanie zegark tyka tik, tak
Sam siebie oszukuję i to nie daje mi spać
Są rzeczy niewyobrażalne i mówię to teraz w twarz
Pozorowałem stale i zgubiłem się sam
Co kłamstwem jest czarnym na białe wylewa czas
Nie będę już pozorantem, szczęśliwy poroznie
Więcej już nie wybaczę, mimo wielu przyzwoleń
Dlatego skłonnośc topie, w żalu utonie
Z ostatnim tchnieniem powolnie, pozwolę jej odejść
[Chorus: Kurzy]
Oszukani, oszukani
Oszukani przez siebie samych
Oszukani, oszukani
Oszukani przez siebie samych
My - oszukani, Wy - oszukani
Oni - oszukani przez siebie samych
My - oszukani, Wy - oszukani
Oni - oszukani przez siebie samych
[Verse 2]
Spokojnie oddalam pozew, rozliczam to, co dobre
Uwikłany w setki wspomnień, gotowy na kontrę
Urywam zdania kontekst, przerywam film w połowie
Przemija we mnie złość i dobrze, chyba dorosłem
Choć czuję się oszukany przez własne myślenie
Że wszystko się ułoży i pójdzie własnym biegiem
Nic mi nie odbierze chwil, puszczam je w zapomnienie
By w dni powszednie być świadomym człowiekiem
Jesteśmy wciąż oszukiwani przez samych siebie
Jedni wierzą w w nadzieję, inni w pozytywne myślenie
Owszem wierzyć warto i wszystko ma znaczenie
Jeśli pozytywna myśl nie będzie pozornym szczęściem
[Chorus: Kurzy]
Oszukani, oszukani
Oszukani przez siebie samych
Oszukani, oszukani
Oszukani przez siebie samych
My - oszukani, Wy - oszukani
Oni - oszukani przez siebie samych
My - oszukani, Wy - oszukani
Oni - oszukani przez siebie samych