[Zwrotka 1]
Pierwszy ruch jest trudny
Skrupuły są jak gwóźdź do trumny
Potem widać, jak jeden po drugim
Łeb w dół i odchodzą jak od pustej studni
Żadnych ustępstw, ulgi nie ma w planach
Gdy ktoś ci mówił, byś się poddał i załamał
Kłamał - stworzył problem, dał rozwiązania
Zajechany życiem przyjdziesz po nie na kolanach [to nie dla nas]
Na nas czeka szara strefa
Tam na górze zawsze ktoś ustala przetarg
Nie próbuj wjechać tu na cudzych plecach
Lepiej zdobyć świat i rozjebać go na starych śmieciach
Bez zaciskania pasa
Bez szczypania się ze wszystkim, bez jarania na zapas
Nie ma czasu, by przepraszać
Tak mi mówił stary chachmęt, który metrem ze mną wracał
[Refren]
Bez obawy i na własną rękę
Mówił: bez obawy i na własną rękę
Bez obawy, graj na własną rękę
Mówił: bez obawy, graj na własną rękę
[Zwrotka 2]
Łapię taksówkę, myślę jak to przeszło
Za gotówkę w reklamówce z Tesco
Kierowca ledwo w fotel wciska tłuste cielsko
Odwraca się i mówi, że czuć ode mnie zielsko
Lecz bez obawy, też pali, choć nie za często
Spasł się w robocie, a w drodze czwarte dziecko
Przez to gadanie wzrok zawieszam na latarniach
IQ mi spada, z rana wracam do czytania
Mam dwie książki od kumpla z podwórka
Skuł się ultra, użył takich porównań:
„W drodze jak Kerouac, piszesz trochę jak Bursa
Twój rap przypomina spacer po ciemnych zaułkach”
No i spoko, ale nie mogą przeboleć
Życie mam jak film, ale nie jestem aktorem
Bez obawy gdy brak perspektyw dla mnie
Gdzie dragi, pot i łzy są jak efekty specjalne
[Refren x2]
Bez obawy i na własną rękę
Mówił: bez obawy i na własną rękę
Bez obawy, graj na własną rękę
Mówił: bez obawy, graj na własną rękę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]