[Verse 1]
Leże w łóżku, papieros tli się w dłoni
I spale go i zasnę, albo zasnę i on spali mnie
W powietrzu zapach tych mentoli
Choć zaczynałem od czerwonych, chciałem skończyć, ale nie da się
Wiem, że mnie nie znasz, ja też nie wiem kim jesteś wcale
A nasze życia są podobne w wielu aspektach
Też się z wieloma tekstami utożsamiałem
I dziś piszę tak, by między nami każda z dziwnych barier pękła
Mieszkam od roku na wynajmie
Gdynia Śródmieście dla mnie to jest najpiękniejsze miasto
Uwolniłem od rodziców się, sam płace pęge
A jeszcze razem się przejdziemy Świętojańską pewnie
Opuściłem dom, nie jest mi smutno nawet
Od kiedy beton zamienili nam na sztuczną trawę
Kiedyś co dzień chodziliśmy pograć w gałę przez płot
Potem waliłem Starogardzką i rzygałem jak kot
Teraz biorę kumpli, na murku pęka parę Pereł
Koło Mariny, obok miejskiej plaży
I nieważne czy jest plus trzydzieści, czy minus jeden
I tak rozkminiamy wspólnie co się w naszym życiu jeszcze zdarzy
Kupuje blanty - trzy zero za grama
Palę z dziewczyną, jak co wieczór przed telewizorem
Zamawiam pizzę, gdy kończy się w lodówce nam szama
A ona idzie spać sama, a ja odpalam konsolę
[Refren: Marcin Kiraga x2]
Za każdym razem, kiedy idziemy do gwiazd
To spadamy prędko...
Za każdym razem, kiedy idziemy do gwiazd
[Verse 2]
Od dawna nie pracuje, ale robię hajs
Z uniwerku wyjebali mnie po trzech latach
Może wrócę, gdy pozwoli na to czas
Jednolite prawo, nawet, kurwa nie mam teraz licencjata
Z dziewczyną zgodność charakterów, bita piona
Ta, kupiliśmy kota, nawet on ma dwa imiona, wiesz
Miałem nagrać coś o ex, brednie
Nie nagrałem, bo nie zasłużyła jakoś bardziej od poprzedniej
Wolny facet ma kutasa zamiast mózgu
Trzy zaczepki na Facebook'u i lądowaliśmy w łóżku
Nie chcę wracać do tych stanów, daje słowo
Lecz żadna kołdra nie da tyle ciepła, co druga osoba obok
Coraz bardziej boje się, że zajdzie w ciąże
A mój tata będąc, kurwa w moim w wieku został ojcem
Lata płyną, czuję, że wciąż tracę szansę
Choć mnie znają ludzie, wolałbym, żeby mnie znali tylko w małpce
Bo mam problem ze stresem, gdy mnie ktoś rozpozna
A jak połowa, chodzę po żarcie do Lidla
Czemu tankuje na Neste, ta odpowiedź jest prosta
Nie ma wstydu przed kasjerem, jak za dychę mam półtora litra
Też nie rozumiem wielu spraw i to nie świat przysłania
Zwróć uwagę czemu coś jest drogie
A woda tak niezbędna nam do życia jest już tania
Diamenty, przecież można się bez nich obejść
Żyjemy wykonaniem planów
Tak tylko oddychamy, kurwa póki sił nam wystarczy
Trzeba brać tu co jest, mimo ciężaru
Bo nie chodzi o to, żeby przeżyć burzę, ale w deszczu tańczyć
[Refren: Marcin Kiraga x2]
Za każdym razem, kiedy idziemy do gwiazd
To spadamy prędko...
Za każdym razem, kiedy idziemy do gwiazd