[Zwrotka 1: Magik]
Jestem z powrotem, moich rymów złotem
Będę raził twoje uszy, by dotrzeć do twej duszy
Oczyścić ją muszę, a gdy cierpi katusze
Uwierz w to, bo ja się stąd nie ruszę
Dopóki nie powiem tego, co do powiedzenia mam
I będę mówił, mówił, mówił o samobójcach
Był taki gość, co ...
Biegał na prochach, krzyczał: Nikt mnie nie kocha
Z dachu wieżowca sfrunął jak ptak
Z dachu wieżowca, w którym mieszkał od lat
Uwolnił się od ziemskich spraw
Choć to nie jest metoda, to nie tak!
[Zwrotka 2: Yogi]
Podobny los spotkał mego przyjaciela
Głosy w jego głowie mówiły mu: strzelaj!
Uwolnić chciał swoją umęczoną duszę
Z ciała, w którym cierpiała katusze
Gdy naciskał spust nie był na świat zły
A z jego oczu płynęły łzy
Na jego pogrzebie spojrzał [oblech gordony?]
Lekarze orzekli: ten człowiek był szalony!
[Break: Yogi/Magik]
Nie, on nie był szaleńcem
I ja o tym wiem
Bo to na jego duszę
Padł mroku cień
[Zwrotka 3: Yogi]
Tak bardzo kusi ta mroczna strona
Ciągłe stresy, depresja pierdolona
Kobieta - szaleństwa cień
Niespełniona miłość, garść prochów na sen
Rzędy nagrobków, a wśród nich i twój
Dlaczego to zrobiłeś, bracie mój
Odszedłeś na zawsze skusiło cię zło
W innym świecie zrozumiesz to
[Outro: Magik/Yogi]
Tak łatwo uwolnić się
Od ziemskich spraw
Lecz to nie jest metoda
To nie tak!