Gdy mnie wezwał Pan Stałem u niebieskich bram, Pan wyciągnął teczkę mi, A mną zaczął szarpać strach. Pan przeczytał kilka stron No i tak odezwał się: Tyle tutaj dobrych słów Od tych co kochali cię Będziesz wieczną radość miał Wchodź za bramę będziesz dla nas grał. Wtedy ja nie wiedząc skąd, Tak walnąłem w oczy mu: Panie byłem przecież byłem zły, Próżny, chciwy, szkoda słów. A on na to: Synu mój, Błędów narobiłeś w bród, Ale za nie piłeś więc Żeś wytrzymał istny cud,
Będziesz wieczność radość miał, Wchodź za bramę będziesz dla nas grał. Jaki sens historii tej, W mig wyjaśnię ci to, Człowiek wtedy jest coś wart, Jeśli kochają go. Zatem gdy cię wezwie Pan, Jutro lub za dwieście lat, Choćbyś był największy drań Ty spokojnie przed nim stań. Lecz od dziś każdego dnia Musisz wznosić choćby raz, Patrząc w oczy toast ten Za tych, co kochają nas. Zatem wznośmy co dzień chociaż raz Toast za tych co kochają nas. Za tych co kochają nas.