Mam problem ze sobą, ty masz problem ze mną
Ja mam problem z tobą, nobo chyba problematycznie już idziemy przez to
Ale dobrze, że razem bo gdybym biegł solo to gdzieś bym z drogi szedł
I sobie powoli mkne zapominając, że sprzet kolo kiedyś mi urwał łeb
Wiem o tym, że ten dotyk zle na mnie wplywał i może to ta przyczyna
że teraz jest w mej glowie zle, wszystko kreci sie i nie moze sie zatrzymac
Szukam pocieszenia w alko często uśmiechem witam zmrok
A rano mogliby mi robić sekcje zwłok
I bekne tym ziom, że mają zdanie o mnie
Zdanie jak zdanie każdy ma swoje osobne
A ja osobno płyne
I sobie wolno żyję
Bo nie spieszno mi już
Im bardziej je gonie tym szybciej spierdala mi
Pytaja skąd to kminie
że tylko non stop kryje
Swoje sprawy bo załatwie je sam
Im bardziej się przejmuje tym szybciej rozwala mnie
Ten caly bieg za kwitem
śmieszy mnie powoli słeg tych cipek
Ale chyba chłopacy sa górą na scenie
Bo szmule aż plują na ich widok podnieceniem
Sa w cenie ja jestem bezcenny
A oni rozmywaja sie po czasie jak tatuaże z henny
Powiedzmy ze to niezly bajer
Ale z ladnego talerza sie nie najesz
Kierunek obrałem, którego sam nie znam
Krzyczałem: Kyrie Eleison! stałem u bram piekla
Zemsta jest tak wściekła
że mam ochote wejść na szczyt tylko po to by wszystkich zdeptać
I dreptam po pętlach znowu ta namiętna pogoń za koroną przemawia mną
I wcale nie czuje sie winny gdy mieszam ich z blotem i nie myje po tym rąk
Skąś znam ten przepis na sukces i gdziekolwiek pójde to w prawdzie zgarne prestiż sluchaj
Znam ten przepis i chciałbym go upichcić ale od zawsze był ze mnie kiepski kucharz