Znów opuszczam budynek, kładę na chodniku stopy
Idę jak gdyby nigdy nic, omijając bloki
Nie wiem dokąd zaprowadzą mnie moje nogi
Pozostawiam grubym markerem na murach mój login
Ry, opuszczam Winogrady
Kieruje się do centrum, w korkach nie daję rady
Podkręcam sprzęt, mijam grupę fajnych pań
W głośnikach The Time
Parkuje, Rafi już czeka z 10 minut
Witam centrum miasta przesiąknięte od dymu
Suczysynu, papieros w gębie
Znów stary rynek obesrany przez gołębie
Siemasz Rafi (siema), idziemy w kierunku browaru
W taką pogodę na deptaku jest wuchta towaru
Jasne, jeśli chcesz chodź też z nami
To letni poznański spacer ulicami
(x2)
W taki dzień odwiedzamy znajome ulice
Bo wiem, że to co zarejestrują źrenice to nie sen
To miasto, którym się szczycę
I tlen dzięki któremu tętni życie
Słońce pory 3/4 i krótki rękaw
Przystanek na Śrutce, podjeżdża 8
W środku zmęczonych ludzi obraz szary
Sunie MPK przez Katedrę, Garbary
Wysiadka na Wielkopolskim tam gwardii szum
Przy budkach z kwiatami mijam ludzi tłum
W bramie kilku żuli butelkę wina tuli
Ja idę dalej na róg dwóch umówionych ulic
Mam ochotę się napić (a jak), oni pić już muszą
Na słuchawkach Too Short czas umila moim uszom
Widokiem kuszą laski w obcisłych jeansach
Schody w górę, sklep - poproszę Lecha pilsa
W końcu u celu ulica Rynkowa
Jak przejeżdżają gliny to chowam browar
Ry jak zwykle spóźniony ale w końcu się zjawił
(siema) Siema i ruszamy w podróż ulicami
(x2)
W taki dzień odwiedzamy znajome ulice
Bo wiem, że to co zarejestrują źrenice to nie sen
To miasto, którym się szczycę
I tlen dzięki któremu tętni życie
I idziemy wokół nas znajome betony
Na Szkolnej mijamy paru znajomych
Postój taryf w poznańskim kupcu kupę wiary
Jak zawsze przy swym rowerze stoi stary Mary
Wchodzimy na deptak, znaczy na ulicę półwiejską
Tam często jakieś zgrzyty ze strażą miejską
Że tu pić nie wolno i takie tam
Na szczęście dzisiaj brak tych mundurowych pań
A więc luz, chociaż kamery mają na nas oko
Podążamy choć żaden z nas nie wie dokąd
Bo to poznański spacer ulicami, sprawdźcie sami
Oto podróż wydeptanymi ścieżkami
Dobra wracamy lecz tym razem inną trasą
Znowu mijamy żuli, którzy nie śmierdzą kasą
Wsiadamy w auto - kierunek studio
Żeby wbić te wokale napisane na brudno
(x3)
W taki dzień odwiedzamy znajome ulice
Bo wiem, że to co zarejestrują źrenice to nie sen
To miasto, którym się szczycę
I tlen dzięki któremu tętni życie