[Zwrotka 1: Rafi]
Nie wychował się w domu gdzie wołali na śniadanko
Okna nie pachniały snieżnobiałą firanką
Smród, choć on sam był chłopakiem porządnym
Czystym ułożonym, choć cichym i wiecznie głodnym
Ojciec podły, w dupie miał, gdy pierworodny wznosił podbite oczy do góry i do Boga modły
Błagał w nich o zrozumienie i trochę miłości
On łamał mu kości, modły gówno pomogły
Matka te nie widziała życia bez butelki
Patologia na kółkach - syf wielki
Choć w jego oczach tliły się optymizmu iskierki
Przyrzekł sobie, że nigdy nie weźmie ni kropelki
Można wyjść na ludzi z takiej rodziny znam przykłady
Lecz ten chłopak nie dał rady, był słaby
A przekazane wzorce przez ojca i matkę
Spowodowały, że też wpadł w szklaną pułapkę
[Zwrotka 2: Ramona23]
Jego tata wciąż wybierał drogi na skrót
I lubił wypić, pił aż go ścinało z nóg
Rzadko rozmawiali, on był jak żywy trup
Bo kiedy miał pieniądze od razu wpadał w cug
Długi rosły, mijały wiosny
"Na pewno nie będę taki, gdy będę dorosły"
Myślał co wieczór, takie miał plany
Zwłaszcza, gdy widział że ojciec znów najebany
Znam jego historię, często o nim słyszę
I słyszę, że często też chwyta za kieliszek
Nie dał rady, otoczenie to, czy geny
Sprawiają, że do używek bardziej lgniemy?
Jakiś czas temu się ogarnął
Ma pracę, mieszkanie, dziewczynę - nawet fajną
Mają mieć dziecko, słyszałem od jego matki
Oby nie przekazał dziecku genu szklanej pułapki [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]