Równolegle z linią wody
Ramię w ramię z brzegiem
Seminarzystka szła lirycznie
Na wpół żartem trochę biegiem
Skończyła wiek pobożny
I klasę fortepianu
Kiedy niebo brzegiem zakołowało
A woda spłynęła sercu melodią znaną
Jesteśmy tu prawie nadaremnie
By przeżyć co było przed nami
Wzbić się i dla przyszłych
Pokoleń być latarnikami
Przyroda sprzyja głowie a spacer urodzie
Szkoda że morze nie jest flakonem perfum
A dzień eukaliptusowym bulwarem
Wieczorem seminarzystka w obłok zaćmiony wchodzi
Takie to już życie zgaszone w kamforze
Do zatonięcia w pamiętniku zgonów i urodzeń
Być czy wiedzieć oto jest pytanie