[Refren] Jak ktoś ma się za ideał, no to nie ja Jak na siłę chce coś zmieniać, no to nie ja Jak coś wkurwia mnie to pierdolę ten temat Bo gram w to, żeby ugrać sen, więc żyję bez milczenia [Zwrotka 1] Chyba już ciut zbyt często, do butelki składam wargi Wyjmuję z bankomatu, płacę i przepijam hajsy Pytam samego siebie "Co to ma za lajf być?" Dożyję do pierwszego, czy mi w końcu nie wystarczy, damn Tak chłonę porażki, rano witają mnie chłodne poranki Wieczorem gorąc to polej do szklanki Kielon na stole, jak kolej na stacji, oh I pytam co dalej, ludzie pytają jak plany na przyszłość Chciałbym by niektórzy nie mieli racji Za parę lat powiem: "Stary, nie wyszło"? Nie chcę, prosić się o złotówkę w drobnych Licząc, że rzuci mi groszem, któryś z przechodni Już przekonałem się, że, w cholerę, nie warto nie śnić Piję za nowe plany, odstawiając narko-dancing Ej, chcę drugiej połówki, ziomki podają butelkę, nie o to Nabijam do lufki, spalam te lęki, zostawiam za sobą Myśl, że może miałem swoją szansę i finito Buch po gardle, potem kaszlę, potem siedzę z ciszą [Refren x2] Jak ktoś ma się za ideał, no to nie ja Jak na siłę chce coś zmieniać, no to nie ja
Jak coś wkurwia mnie to pierdolę ten temat Bo gram w to, żeby ugrać sen, więc żyję bez milczenia [Zwrotka 2] Za długi czas żyję, za długi, długiem za dług płacę Nie chcę już wódy, palę szlugi, dzielisz na dwóch racę? Raz bywa, że w kiermanie mam jak w sercu, noszę pustkę Wchodzę z kumplem po sok w sklepie, mówi: "Igor, może wódkę?" I weź mu powiedz, że nie pije dziś i, że mam dosyć "Stary, nie piję dziś, mam dosyć", "E no, kurwa, co Ty?" I całe szczęście, że nie mam więcej w portfelu, bo wiem, że Gdybym coś miał to bym poszedł po jeszcze Budząc się rano zapytał "Gdzie jestem?" Oh, siedzę na kanapie, ziom bierze bletę, zawija siuks w papier Potem rozpala, podaje to łapię, bucha z jointa skurwysyna Oh, jestem na etapie, kiedy wypuszczam i troche mnie drapie W gardziel, i po temacie, "Jeszcze coś macie?", ziom ma w chuj, zawija I tak umrzemy na śmierć, kosa w żebra i pa, lulu To te chwile są nasze, można przestać się śmiać z bólu Ale po jaki chuj, jak ascetą nie jestem I wolę w swym życiu trawić ból, niż prosić się o jeszcze, oh [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]