[Verse 1: Jesz] Obracam się w kręgach zawiści i pogardy – standard Trzymany w lejcach spojrzeń, tak ciężko stanąć nad tym – walka Jedna para oczu na ten rój osób Przy każdej okazji czuć opór, tłum wokół Próbuje się równać do mnie Z nadzieją, znalezienia kilku różnić, by pluć radośniej Mi znów na mordę – znają dobrze moją twarz Wiedzą o niej więcej niż ja Nie mogę stanąć z boku – mam tam band Gotowe odbić mnie, całe bandy gotowe by odbić cel Spróbować się w sztukach walki Co nie jest ich jest wrogiem, a z wrogiem trzeba walczyć Ciężko się wynieść nad miary, gdy nadmiary Stawiają swoje miary nad moje miary Ja na końcu łańcucha kopanego bo nie mam nic do nikogo A wszyscy mają coś do tego [Hook] Prześwietlają, skalują, oceniają, porównują Ważą czyny swoją wagą Ograniczają, szufladkują, wytykają, segregują, izolują Mierzą innych swoją miarą My chcemy wyjść ponad miary My chcemy wyjść ponad miary Chcemy być czymś poza Wami Chcemy wyjść z ram by nie być ocenianym [Verse 2: Chuchu]
Zamykam oczy na spust i tylko to mnie motywuje Nadmiar nadziei w jutro ta próbuje mnie unieść Zbyt wiele spojrzeń za dużo presji Byle poziom może rzucić mną nad poziom poprzeczki Czas przeszły dokonał się nastaje dzień Dokonań zen może Cię tylko zdyskredytować Uniki to sztuka unikalność puka do szczęk jak Buakaw Zostawiam Cię dukaj jak chcesz Kogo dziś martwi treść, bynajmniej mnie Nad produktywność zlała się z tłem wnikając do cala w tlen Emisja euforii stanęła przed palcem władzy Wytykają nas chcą usuwać przykłady Utartych nosów droga, osły ubrane w słowa osły niosą śmierć ucz się skraplać jak woda Charyzmy nadmiar ściąga pluton egzekucyjny Pija do nas to chociaż my do siebie nie pijmy [Hook] Prześwietlają, skalują, oceniają, porównują Ważą czyny swoją wagą Ograniczają, szufladkują, wytykają, segregują, izolują Mierzą innych swoją miarą My chcemy wyjść ponad miary My chcemy wyjść ponad miary Chcemy być czymś poza Wami Chcemy wyjść z ram by nie być ocenianym