[Verse 1: Jesz]
Na co tak patrzysz ? Czego szukasz wciąż ?
Z dala od prawdy ? Kolejna kłótnia z nią, co ?
Wrzucasz to co było do tego co teraz
Wyłącz hipowizję, ta już słabo odbiera
Docieraj, dalej, dalej niż własne ja
Otoczenie ma ciebie gdzieś, gdzie jest od zawsze masz ?
Ta pasja, rap, to tylko środek, wybacz
Początki kulały to i puenta kuśtyka
Nie wnikaj, te sztuczne kroki naiwne
Sens znika jak jesteś w roli poza filmem
To tempo, dynamika schodzi na psy
Jedyne w co tu wchodzisz na obroty, to drzwi
Świat miał coś dać ci ? Świat cię olał
Daleko w kolejce po-datki #Barcelona
I póki sam nie zdołasz się wykopać na powierzchnie
Możesz profilaktycznie się kopać za to jaki jesteś
[Hook]
Nie patrz w dół, sam dobieraj tempo
Jebać tłum, chuj w dupę impotentom
Co lepsze okazje na starcie grzebiesz
Jak masz na coś liczyć, nie licz na siebie
Jak coś pójdzie nie tak – odpowiem za ciebie
Zapytasz co masz ? - odpowiem za ciebie
Znajdź w sobie odpowiedź i
Pomyśl o mnie jak będziesz myślał o sobie
[Verse 2: McAdams]
Panie i panowie, przedstawiam się
Jestem „last man standing” – nie „pierwsza krew”
Jak tak patrzę na ciebie, to nie wiem co jest pięć
Nie przypominasz mi już tego gościa ze zdjęć, ej!
Rusz się, rusz w końcu tym dupskiem
Zastanawia mnie kiedy spotkałeś się z lustrem
Brudny, nie ogolony i zalany tłuszczem
Miałeś łapać w żagle wiatr, okupujesz muszlę
Tym, dla których niebo jest limitem
Składasz wyrazy ubolewania w kwestii ograniczeń
Sam spadłeś tak, że nie da się niżej
Już za trudno zadzierać łba na krytykę
Patrzę jak zmieniasz cipki jak rękawiczki
Szkoda tylko, że dotykiem laserowej myszki
Podnieś zad, zależy mi na tobie
Nawet nie pomyślisz, że ja, to ty sprzed kilku lat
[Hook]
Nie patrz w dół, sam dobieraj tempo
Jebać tłum, chuj w dupę impotentom
Co lepsze okazje na starcie grzebiesz
Jak masz na coś liczyć, nie licz na siebie
Jak coś pójdzie nie tak – odpowiem za ciebie
Zapytasz co masz ? - odpowiem za ciebie
Znajdź w sobie odpowiedź i
Pomyśl o mnie jak będziesz myślał o sobie
[Verse 3: Chuchu]
Wiem, co to knockout, sam grałem kota na blokach
Z lądowań na cztery łapy złożyłbym dvd
Wszystko co kocham, biorę pod zoom
Jestem jak chili, czyli płonę, kiedy stawiam się złu
Moje gały robią skan terenu
Nie pytaj czemu nie łykasz tlenu, kiedy dopada cię strach
Mój autofocus ginie w czerni
Kiedy zadziała to nie zobaczysz efektu podciętych tętnic
Wlokę okno errorów żeby podciąć mi gałąź
Wystarczy mi odpiąć to ciało
Niedoskonałość jest medalem za friko
Efekt końcowy to pudło z lastryko
Znam na pamięć tu każdy konflikt
Który rodzi się z gniewu żeby każdy mur rozbić
Dziś nie widzę wśród zgliszczy trupa
Moja linia pionowa leci wśród kręgosłupa
[Scratch: DJ Merrenda]