[Zwrotka 1]
Ludzie spieszą się, sami nie wiedzą, gdzie biegną
Autobusy, tramwaje wożą tą bezimienność
Twarze, spojrzenia w nieznane, te same
Znowu inny problem, ale ten sam przystanek
Jeden nie ma na bilet, drugi jechał na browar
Trzeci zbiera na picie, aby się wyzerować
I choć sam jestem chamem, czasami widzę więcej
I chłonę ich emocje, ich pecha, ich szczęście
Ich ból, radość, w życiu różnie się działo
Jedna miłość spokojnym, druga miłość desperatom
Trzecia miłość przegranym, brak miłości do kurew
Ja żyję z zasadami, choć sam ich nie rozumiem
Ponoć ciepło wraca, gdy dajesz je światu
Ci jakoś było zimno prawie zawsze, to atut
Wysiadam gdzieś już, ulice płoną w deszczu
Lód zamraża ogień, nie jest tak samo, nie jest już
Świat się zmienia, ja chcę sobą pozostać
A obok mnie znowu ktoś kogoś okradł, pięknie
[Refren x2]
Serce bije, ciebie zwą skurwysynem
Niech zwą, jak zwą, strach niejedno ma imię
Choć uczuć w sobie masz cały kontynent
Ludzie patrzą, ty przeżyjesz lub zginiesz
[Zwrotka 2]
Czuję się oschły czasem, tak między nami
Jakbym w ustach miał piasek, a my byśmy wysychali
Czuję się jakbym wczoraj odwiedził kosmos
Wrócił i nie rozumiał mowy i nie poznawał ludzi
Nie rozróżniał głupich i mądrych, cofnij
Miał wszystkich za głupich, nigdy nie spotkał mądrych
Spojrzenia, w oczach widok spalonych zgliszczy
Gdzie byliśmy my i nasz żar wystygł
Dziś kilka blizn na dłoniach więcej
Gdy nie pamiętam wczoraj, czym są retrospekcje?
Twarze, miasto jest senne z reguły
Jeśli wypiję kawę, może odświeżę umysł
Siódma rano, niespełnione sny wstaną
Cześć mamo, cześć tato, cześć synu, sny kłamią
Tyle masz, ile dano, życie nam nalewano
Po malutkim kieliszku, wstrząśniętą, nie mieszaną
Proszę, rzadko proszę, nie przepraszam nigdy
Taki typ człowieka, to przez wzgląd na blizny
[Refren x2]
Serce bije, ciebie zwą skurwysynem
Niech zwą, jak zwą, strach niejedno ma imię
Choć uczuć w sobie masz cały kontynent
Ludzie patrzą, ty przeżyjesz lub zginiesz
[Zwrotka 3]
Mogą zwać cię człowiekiem, mogą zwać skurwysynem
Niech zwą jak zwą, strach niejedno ma imię
Mówię, patrzę w twarz, ty też w twarze patrz
Każde z marzeń nam rysuje własny świat
Szarość, ludzie jak roboty wstają
Punkt szósta, z łóżka, ty wstań zrób to samo
Horyzonty szerokie jak tory tramwajowe
Oby do pierwszego, oby dobry Boże
W imię Ojca, Syna, ja chciałem czegoś więcej
Swym prywatnym snem publicznie chłonąć szczęście
Byłem podatny, wiem, na te wibracje miejskie
Ale bez nich nie byłbym tym kim jestem
I oni patrzą, gdy stawiam wszystko
I oni milczą, jeśli ci wyszło
Szedłem do pierwszej ligi przez ciernie, sam
Śpię z nim na co dzień, czytaj pieprze rap
Twarze, kilka z nich jeszcze znam
Panie Fischer, będę żył i będę grał
[Refren x2]
Serce bije, ciebie zwą skurwysynem
Niech zwą, jak zwą, strach niejedno ma imię
Choć uczuć w sobie masz cały kontynent
Ludzie patrzą, ty przeżyjesz lub zginiesz [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]