[Zwrotka 1]
Pianino grało, deszcz tańczył z nocą szarą
Dureń czytał swe wiersze, kilku nielicznym fanom
Diva wyszła, nie znamy jej nazwiska
Na scenę wszedł klaun, by nie kończyć widowiska
Ja siedziałem sam, dosiada się jakaś dziwka
Gadam brednie o miłości, macam ją po cyckach
Od dup wymagam więcej IQ niż strusie
Od kształtów po buzie, do żartów po dupie
Mgła, ty się wijesz w tańcu na rurze gdzieś
Opada konfetti, nie ma nas już na dłużej
Oddech, kolejny szlug, zaraz zamkną tą budę
Zaraz karzą mi iść w chuj
Zaraz taxi nas weźmie, bezwiednie przed siebie
Powiesz "pewnie, wiem, że nic nie wiem"
Znów "papa!", jutro wstać, mgła nad miastem
Tysiące słów, każde nic nie warte
[Refren x2]
My kochamy widok mgły
Rozmyty widok, gubiące ostrość sny
My kochamy widok mgły
Widząc światło, rzadko szukamy go jak ćmy
[Zwrotka 2]
Wierzyłem w karmę, mój Boże, to normalne
Gdy szło mi trochę gorzej, wtedy pijałem z diabłem
I tylko smak jej ust, zapach perfum
Zdmuchuje kurz z jej warg, szkoda że na zdjęciu
Miałem dwadzieścia lat, w życiu chujnie, ostrość
Ty pewnie też tak masz, mnie to prawie przerosło
Rap był odskocznią, świat smakował gorzko
Tu gdzie nie ma nas, kundle skomlą o godność
Przy miskach, dupy to twarze, nazwiska
Kilka tych samych imion i inna aparycja
Mgła spotyka mnie na rogach, na winklach
Chcą bym browar wychlał, bo ona gdzieś wyszła
Jej nie ma, po prostu, jak kropla prysła
Idealna kobieta, taka wygodna fikcja
Mówią "to artysta", chcą dotknąć czy istniał
Nie one, a mgła jest rzeczywista
[Refren x2]
My kochamy widok mgły
Rozmyty widok, gubiące ostrość sny
My kochamy widok mgły
Widząc światło, rzadko szukamy go jak ćmy
[Zwrotka 3]
Przed nami mgła, nic nie chce się dzisiaj
Wczoraj spadł deszcz, swe wersje zapisał
Tych historii, ta, które znamy z życia
Gdy rzuca cię dupa, Fisher to twa płyta
Gdy jesteś szczęśliwy to tam nic nie znajdziesz
Witaj w mozaice prywatnych roztargnień
Konsument sumień, znów fakty dopadnie
I strawi uczucia, wiesz, strawi dosadnie
Pamiętasz pierwszą część tego tracka, te słowa?
Ja odejdę we mgle, jak kiedyś Humphrey Bogart
Wrócę, to będzie słowem kluczem
Z kolejnym projektem dam przysięgę, że muszę
Ty puszczasz oko bez aluzji, suko
Jeszcze chwila i to oko puścisz dupą
I pora wracać, wiesz, Rafał, już czas
To koniec płyty została tylko mgła [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]