Nie puszczę pannie oczka
Nie puszczę w knajpie bączka
Nie upuszczę w wannie klocka
I nie puszczę raczej totka
Nie spuszczę się na bungee
Nie spuszczę się na twarz Ci
Nie puszczę casablanki
Nie przepuszczę całej kaski
Nie puszczę se latawca
Nie w puszcze chcę browarka
Nie puszczę wody w blanta (?)
Nie usnę nim nie nagram
Ale najważniejsze że..
O niee..
Nie puszczę słów na wiatr
Nie puszczę pary z gęby
Nie puszczę to nie paw
I nie puszczę jak mnie zemdli
Nie puszę se ashera
Nie puszę sobie drake'a
Puszczę se marley'a i zapuszczę się na kwejka
Nie przepuszczę bo to kebab, nie w bułce tylko z pity
Nie upuszczę kromki chleba i nie poszczę prawie nigdy..
Ale Ty, nie bój się, okej?
Nie puszczę tego matce, nie puszcze tego córce
Przepuszczę tą okazje i przypuszczam że to smutne
Nie puszczę Cię do domu, to puszczę Ci kawałki
Puszczę z moich kolumn i rozkurwię na kawałki
Wypuszczę to na miasto, wypuszczę to na rynek
I pójdzie mi to łatwo, potem puszczę miasto z dymem
Ale Ty, nie bój się..
I ja puszczę się jak diament, ty puszczam Ci zajączka
Nie puszczaj tego płazem i nie spuszczaj z niego oczka
Zapuszczę się do lasu, i jak w puszczę się zatopię
Przypuszczam że to nałóg bo nie puszcza mocno kopie
Nie puszczam sobie kółka, nie puszczaj mi lotosu
Nie puszczam nigdy kółka i nie wpuszczam samochodów..
Ale Ty, nie bój się..