[Intro] I was five and he was six We rode on horses made of sticks He wore black and I wore white He would always win the fight Bang bang, he shot me down Bang bang, I hit the ground Bang bang, that the awful sound Bang bang, my baby shot me down [Zwrotka 1] Kluby są szare, mówię o duszach Mijam ten harem, muza zagłusza Siadam przy barze, a stroboskopy obok Rzucają cień na szklankę o dziwo z wodą Widzę tych ludzi i nie są znajomymi Niektórych nie kojarzę, a inni tu już byli To nie jest ważne, zlewają się w całości W tłumie wydrylowanym z podstaw osobowości Ekstazy ...?... uwalnia codzienność Chociaż to nigdy dłużej nie działa Teraz się chyba czują nade mną Coraz więcej lotów, tego wymaga gra Jej stawką życie będzie, paragraf 22 Pytasz gdzie ja? Coś przykuło uwagę Ktoś usiadł krzesło obok, postawił dłoń na ladę Dziś nie pojadę, jak statystyczny polak Po paru głębszych szukać ukojenia w swych domach [Refren x2] Lubię, gdy pada i jest na zewnątrz ciepło Lubię pogadać, gdy coś już w Tobie pękło Dobrze się składa, że siedzisz krzesło w krzesło Nie wiedziałem, że nadal trzymasz w sobie to piękno [Zwrotka 2] Odstawiam wodę, zamawiam dwa na głowę Pytasz się mnie z ironią, czy mam przy sobie ogień Lubię ironię, cecha ciekawych kobiet Takie Cię często ranią, bo coś ukrywają w sobie Trochę Cię nie widziałem, masz inne twarzy rysy Chyba już mniej łagodne, głos dalej tajemniczy A kakaowe włosy kontrastują z mym gustem Gdzie królowały blondi z napompowanym biustem Jesteś neurasteniczką, do której łatwo wzdychać
Lubiłaś się rozklejać, mówiąc mi o rodzicach Lubiłaś s** na plaży, gofry z bitą śmietaną Kiedy nie odbierałem, zawsze wpadałaś w amok Byłaś ulubienicą całej mojej ekipy Która w myślach wkładała Tobie palec do, ahh... Powstrzymam się w hołdzie dla Twojej kobiecości Choć nic bardziej nie wkurwia, niż ten brak lojalności [Refren x2] Lubię, gdy pada i jest na zewnątrz ciepło Lubię pogadać, gdy coś już w Tobie pękło Dobrze się składa, że siedzisz krzesło w krzesło Nie wiedziałem, że nadal trzymasz w sobie to piękno [Zwrotka 3] Po co pisałaś? Po co tu przyszłaś? Musiałem zrobić research, od roku Cię znam z nazwiska U mnie to samo: praca, muza, punchline'y Moja świadomość osiągnęła wiek emerytalny Już coraz mniej koncertów, a coraz więcej zusu Rano się przeczołguję przez drogę do autobusu A taki fajny Filip był - idealista Jedyne co zostało - cyniczny dystans Wyciągasz moją rękę, prowadzisz mnie na parkiet Nie ma w Tobie tej złości, za zmarnowane dni W głośnikach Guns N' Roses, tak chciałaś być na Live'ie Więc masz tutaj mój Live, serce wybija rytm Czuję się tu nieswojo, a Ty dobrze wiesz przez co Bo Twoje oczy lubią mnie, jak u grabarza Nie wiem czy to przypadek, że siadłaś krzesło w krzesło A jeśli to przypadek, to chyba mnie przeraża... [Refren x2] Lubię, gdy pada i jest na zewnątrz ciepło Lubię pogadać, gdy coś już w Tobie pękło Dobrze się składa, że siedzisz krzesło w krzesło Nie wiedziałem, że nadal trzymasz w sobie to piękno