Cii, mój klanie, utknąłem na mglistej farmie
Wysyłam cieni armię, nim skończą z rąk Zagubionego marnie
Niech utoną w kwiecistej farbie
Lub spłoną żywcem w pogardzie
Na pomoc, walczę ofiarnie o klan nawet w najgorszej traumie!
Orchidea zanurzona została w wannie pełnej soli
Budda ostrzega, mizerykordia namawia: "Poliż mnie powoli"
Niepostrzeżenie umki się zgrywają, przytakują mimo woli
To nie boli, w walce bez kontroli, głowy bez aureoli atoli
Przecudowna poświata, latam, jak zesłaniec w gry zaświatach
Ja tam szukam Alta, zostawiam wam tu surogata
Na moich wrogów atak, odbiorę nowe blizny w ratach
Na stygmatach ich świata, status: persona non grata
Powstaje deduwa - konflikt
To nie Hello Kitty, raczej Pananromal Actiity
Ja to Psych, czyli klan to my? Fatality
Czas na prosperity, a nie zaślepione orchidee
Czy tak wygląda koniec? Fig na tronie - ten serw to oszustwo
Ktoś zamieszkuje moją dolę, Alty - oddziela nas weneckie lustro
Szklana tafla serwera, podskórny strach, z Syberią bliskość
Nie tylko w snach "Psycho musi zginąć" - syczą z nienawiścią
Grzech zapijam miksem, po omacku brzytwą szukam na orchi syfów
Skok w ten ląd z klifu, ten Nygus esencję priva
Wyciągnął siłą z niebytu, w dzień mdły, jak kwiecistych gadka
Ekskursja przez orchidejski akwen tego światka
W oczach szaleńca kwiat, krwawa łza, Alters, który zagryzł klan
Prosto przez exp twarz tnących trwa, Budda zbaw!
Wygaszę ich blask, ucichnie wrzask, chcę grać w spokoju
Margo to klatka, świat czterech e2, tu rytuał uboju
Duszę się, astma, więzień zamkniętej grupy, smak terroru
I kedy mnie od tej gry uwolnisz, przyjmę to z pokorą
Dam zgasnąć reaktorom, opadną, jak przed hienią uciekinier
Orchidea mnie męczy, wanna gorącej wody
Z kompletem strzał kładę się w ciszy do snu