Zadzwoń do mnie - bez sensu i tak nie odbiorę
Lęk przed ludźmi mam w sercu i skurczony worek
Więc wyłączam słuch by możliwe było żyć
Napisz do mnie - bez sensu i tak nie przeczytam
Fobia moja żelazna, betonem pokryta
Ważny przekaz twój znaczy dla mnie całkiem nic
Wzdychasz i każesz rwać dojrzałe wiśnie
O Chryste, o Chryste, o Chryste, o Chryste!
Wywracasz okiem, gdy gniję w swym leżu
O Jezu, o Jezu, o Jezu, o Jezu!
Pytasz mnie - o co niby i tak nie odpowiem
Wstyd mam wewnątrz straszliwy i z myśli śmigłowiec
Wolę umrzeć niż zostać z tobą sam na sam
I uciekam, jak gdyby mnie goniła zaraza
Lecz nie szkodzi, bo nawet tego nie zauważasz
A ja gdy przyjdzie noc, przez to nie będę mógł spać
Wzdychasz i każesz rwać dojrzałe wiśnie
O Chryste, o Chryste, o Chryste, o Chryste!
Wywracasz okiem, gdy gniję w swym leżu
O Jezu, o Jezu, o Jezu, o Jezu!
Próbujesz empatii, lecz tylko mi gorzej
O Boże, o Boże, o Boże, o Boże!
Nie da się czytać, lektura zbyt trudna
O kurwa, o kurwa, o kurwa, o kurwa!