[Zwrotka 1]
Zamierzam podciąć sobie żyły, róbcie to samo
Naśladujcie mnie i myślcie że jest to zabawą
Zamierzam kierować po pijanemu, ty też kieruj
Z chęcią przebiłbym twoją błonę dziewiczą szprychą od roweru
Przyszedłem do budy w nowej bluzie najka
Dzień później na fejsbuku zdjęcia ludzi w tej samej bluzie, liczą na lajka
Nikt nie nosił ma ręce pierdolonego zegarka
Dopiero gdy ja to zrobiłem, robi to cała pedałów zgrajka
Krzyczę nauczycielom: "Pieprzcie się!", zróbcie to co ja
Robicie to co inny wskaże, jesteście fajni i wszystko gra
Zamierzam srać pod warszawską tęczą gdy będzie już podpalona
Zrobicie to zaraz po mnie, idać tropem mego ogona
Pieprzeni naśladowcy, przy was Kaen wydaje się być oryginalny
Gusta zmienne jak chorągiewka na wietrze, na wietrze halnym
Dziwko, naśladuj inne, uklęknij i rób to co ci powiem
Ssij mi chuja w gumie i powiedz że jestem bogiem
[Zwrotka 2]
Jebać was wszystkich, wyjmuję ci struny głosowe
Stroję gitarę, ale kurwa, nie umiem grać, urywam ci głowę
Mówienie że jestem gruby bo kradnę kanapki jest z lekka chujowe
Na te kiepskie żarty mogę odpowiedzieć dając z siebie połowę
Naśladowcy, podnieście tak jak ja do góry środkowe palce
Wierzę, że razem jesteśmy w stanie wytępić te zakalce
Wyprali wam mózgi, gdy każdy z was był malcem
Ale można zmyć to gówno, jak z ubrań w pralce
Bądźcie tacy jak ja, bądźcie na grzybach
I niech śmierdzi wam z krocza niczym na rybach
Czuję się świetnie zespawając twoją dziewczynę ze słupem
Starasz się mnie zatrzymać, w chwili stajesz się trupem
Niesamowite, czuję że jestem na fali wznoszącej
To dzięki tym rzeczom które są dla duszy kojące
Ahh te metafory, zawsze wywołują wiele skandali
Wielu z was wydaje się że są wielcy, a na prawdę są mali
[Zwrotka 3]
Byłeś pierwszym dzieciakiem, który odkrył brodawkę na jajach
Księdza proboszcza, nie chciałeś tego, serce się kraja
Dziwko, nie będę ci prawił zbędnych komplementów
Jesteś tylko szmatą, nie popełnię tego samego błędu
Kurwa, już pół roku zbieram się byc nagrać to demo
A wciąż śmieję się z was desperaci, chuj w dupę wszystkim emo
Bądźcie antyemo tak jak ja, nie dajcie sobie włożyć żyletki w dupę
To może zaboleć, jak Hardkorowy Koksu ruchający Joannę Krupę
Spokojnie Koksu, to tylko sugestia, boję się twoich mięśni
Zarymowałbym o fiucie, ale to sprawia stajecie się obleśni
Jestem na tyle obrzydliwy że nie mam pierdolonej dziewczyny
Muszę walić konia, smutne, ale lubię patrzeć na ich zbolałe miny
Kiedy nadziewam ich ciotowatych chłopaków dupą na widły
Zagadką jest czy krzyczą z bólu czy ekstazy, gdy
Ślizgam się po ich gównie, czuję się odlotowo
Wtedy czuję się jakbym miał coś nie tak z głową
Więc zróbcie to co ja, ślizgajcie się w cudzym gównie
Bądźcie mną, bycie sobą możecie zostawić na później