Może nie jest tu jak w Nowym Jorku lecz,
Przeklinasz to miasto, gdy wciskasz gaz bo
Mija twój czas, kiedy stoisz w korku
Słyszysz ten bas, beat, wybija ci raz, dwa, trzy, cztery
Wypijasz pięć kaw, załatwiasz część spraw
Zawijasz swój hajs, żeby mieć na wakacje na Korfu
Gaz, VAT, PIT, przelicz
Te kace cię wykończą, kurwa mogłeś nie pić
Za godzinę odbierasz dzieci
Walisz klina, walisz krechę
Poprawiasz krawat w męskiej toalecie,
A i tak wyglądasz jak na sali tortur
Na szarym końcu czerwone światło
Ty, twoja fura, twój zegarek, twój laptop
Zapalasz fajka, mijają chwile, migają światła
Sztachasz się dymem, wahasz się prawda?
Ale przecież myślałeś o tym od dawna
Co mogą o tym wiedzieć twoja żona i matka?
Stara dewotka i stara wariatka
Twoje długi i poczucie winy
Twoje zdrady i przegrane w kasynie
Twój synek na pewno nie kuma czemu tata pracuje do późna
Twoja duma ci nie pozwala powiedzieć rodzinie, że firma cię zwalnia
Od roku masz dupę na boku, jej siostrę na oku
I jakbyś miał kurwa mało kłopotów
Masz cztery wezwania i dwie sprawy w toku
Chociaż nie jest tu jak w Nowym Jorku
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie pójdą wszędzie
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie zrobią wszystko
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Choć nie mówią o tym w TVN 24
Takie są fakty, ludzie, pieniądze
Chociaż nie jest tu jak w Nowym Jorku
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie pójdą wszędzie
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie zrobią wszystko
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Choć nie mówią o tym w TVN 24
Takie są fakty, ludzie, pieniądze
W zeszłym roku było jeszcze spoko
Kupiłeś w Alpach domek przy stoku
Zrobiłeś wszystko by było na czysto
A dziś się zrobiło gorąco jak w Kingston
Myślałeś, że będziesz jak Kwinto
Zrobisz przekręt i kupisz Corvettę
A później uciekniesz ze swoją dziwką
Do willi gdzieś na Zakhyntos nareszcie
Brakuje ci tchu, żołądek wędruje w górę i dół
Czujesz jak ból przeszywa ci czaszkę
Tak jakbyś miał umrzeć teraz i tu
Pamiętasz ten klub?
Rok temu w święta wpadliście tu
Dawałeś kochance hajs na skrobankę
A sekretarce kazałeś jak z nut kłamać
Że harujesz jak wół, że dziś musisz ustalić budżet
I kląć się na wszystko, gdyby dzwoniła twoja żona lub mama
Ej i może to banał, bo nie istniejesz, wymyśliłem cię rano
Ale jesteś złodziejem i tacy jak ty na pewno mają w tym kraju kontakty
Chociaż nie sprowadzasz fur z Niemiec
To masz dziewięć kont, o których nikt nie wie
W kieszeni sąd i gospodarczych ściem, więcej
Niż ciemnych spraw w życiu prywatnym
Mówisz wciąż - kto by płacił podatki
Masz ze sto afer korupcyjnych
I wkurwia mnie to i jesteś martwy,
Choć jesteś tylko bohaterem fikcyjnym
Chociaż nie jest tu jak w Nowym Jorku
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie pójdą wszędzie
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie zrobią wszystko
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Choć nie mówią o tym w TVN 24
Takie są fakty, ludzie, pieniądze
Chociaż nie jest tu jak w Nowym Jorku
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie pójdą wszędzie
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Ludzie zrobią wszystko
Dla władzy, dla sławy, dla forsy
Choć nie mówią o tym w TVN 24
Takie są fakty, ludzie, pieniądze