[Verse 1: Majlowski] Wkładam najki i wychodzę, tylko nie wiem dokąd już Ciary po ciele chodzą, bo schudnie portfel nocą znów Bez trasy zawsze idę tam gdzie mnie poniosą, ale Ale nie wiem po co, bo Mimo, że nie szukam tych pogawędek, to one szukają; wanted Zawsze chciałem być ponad nie Znowu tu gadam z jedną patrząc na drugą oka kątem Kurwa i myślę, że znowu przez nie skończę na dnie Chuj, takie uroki klubów, że nieważne co się splecie Przecież nikt z nas nie szuka żony na balecie (nie) Znów popłynę jak Lamar, niosąc smak jej warg I po wschodzie słońca kolejny raz kładę się spać Nie było tak zawsze, nie mówię że nie Może była jedna, może dwie, może pięć, będzie dziesięć Zawsze myślałem: "Jak długo to zniesie?" Dziś jestem ponad tym, bo zrozumiałem w końcu że po długiej nocy mogę znów leżeć na słońcu [Verse 2: Majlowski] Przeraża mnie fakt, że mając 21 lat Mógłbym jak moi znajomi startować teraz z rodziną Znam swoje zasady... a w zasadzie ich brak żeby zasadniczo poddawać się takim rozkminom Najpierw może szkoła, może jakaś fura, może dom Póki co jest spioła, może jakaś niunia, może joint Problem polega na tym, że jadę nie wiem gdzie Mój plan to brak planu jak dziś mogę zniszczyć się
A to chyba cały ten wiek mnie zmusza do tego myślenia Bo jak Quebonafide mam zabójcę na tylnich siedzeniach I jedyny przewodnik jaki mam to flaszka pokus A nie dość że prowadzi, to kasuje emocje; Möbius Chuj z tym, czuję się jakbym był na misji A to tylko jeden szczyl na 2000 ambicji Dziś jestem ponad tym, przeszkodzić nie pozwolę Za długo żyłem jak Ty, by nie sięgnąć po swoje [Verse 3: MCzaja] Dupy przy barze i lufy na barze i chyba już cienko tu u mnie z obrazem Gdyby za picie dawali mi gaże to nie miałbym marzeń Znajome twarze znajoma muza, chyba nasza TY! Majlo podbij do DJ'a żeby puścił szczyt! Albo bit, to spalimy szybko tą budę jak Londyn Walimy wóde, zlatują się mordy i lecą sikorki już do nas po podpis Przynajmniej tak mi się zdawało wczoraj, teraz nie wiem W głowie tylko woda, oh na nią mam ciśnienie Jestem ponad, odwołam zaraz te biby brat -jesteś ponad? to zapalimy z fify stuff No nie odmówie Ci przecież ziom ale to jest głupie oh Prędzej strace duszę niż się oduczę chwytać za bro Moje ambicje - ogień, łonie lecz gaci go wóda Wiec przy mikrofonie stoje jak sam sobie jebne buta Na odmułe bo to skutkuje i zapał rośnie A czuje sie jak dureń kiedy swój hamuje postęp