[Zwrotka 1: M.A.D.A]
Jadę po dwie setki łychy, sztynks na parafię
Bletki i tipy, grają "Psy" na TVP dziś
Dla chorej psychy mam tu sny na terapię
Zmęczone oczy czekają kiedy zamknę je już
A wciąż oglądam się za siebie jak Orfe-usz
Wierząc, że będzie dobrze znów
A chuj jest to, naga prawda jak u Waldka
Patrzę za szybę na neonów światła
Odbite w witrynach towarowych domów
Gdy wiezie mnie tramwaj
I zastanawiam się komu mogę czas zabrać
Komu jest mniej potrzebny niż mnie ?
Na słuchawkach rap z Miasta Aniołów
Raz, dwa dobijam deal'u i zwijam do domu
Wbijam, wkładam klapka, wciskam jeden na pilocie
Dziś, nadgodziny spędzę samotnie
[Refren: M.A.D.A]
I gdy już wszystko zostawiam w tyle
Nie ma nic tylko ja i ja
Latarnie to jedyne gwiazdy na ulicach
I po godzinach mam dla siebie czas x2
[Zwrotka 2: M.A.D.A]
Mów mi ósmy pasażer Pa**ata
Fifer nie pił dziś, więc na gapę nie wracam
Gruby chce mieć chill, więc jedziemy na Maka
Potem zamknę się w czterech ścianach
Będę nawracać sam siebie
Wiesz, bo sam nie wiem już czy chce mieć czy nie mieć Ciebie obok
Z chmury obłok wypuszczam w noc tak samotną
I zrzucam z pleców brzemię na ziemię aż
Trzęsienie mogłoby by pierdolnąć ale ona jest zimna jak serca
Które wyrywałbym przechodniom za zwątpienie
Siedzę i siedzę, myślę i myślę
Z Tobiaszem zwiedzam stare Powiśle
Impreza jak zaśnie to jest po dynksie
Rano każdy siedzi na ławce i trochę kaszle
I dzieli się gwizdkiem, tak jest tu
[Refren: M.A.D.A]
[Zwrotka 3: Junes]
Nie nakarmię się szacunkiem
Którym płacą mi raperzy, jedynie się wkurwię
Bo chuj wie, kiedy będę miał znowu czas nagrać
Ta, to codzienność nas dopadła, wybieram blanta
I spokój dziś nie chcę znowu pić
Już dawno czerwony kolor mi zastąpił w oku błysk
Mija osiem h, wsiadam w tramwaj z teczką w ręce
Ostatni z żywych, pozdrawiam dziecko we mnie
Odpuszczam trening, dziś odpuszczam studio
Jedyne o czym marzę to nudy, usnąć i się nie budzić
A jakby sen miał coś zmienić w życiu
Syndrom zamknięcia, jakbyś mi świadomość przykuł
Gdybym mógł to bym gdzieś se wyjechał
Tryb samolotowy jakbym gdzieś dzisiaj leciał
Gaszę światło, szept miasta za oknem
Na pewno jutro cały świat znów dogonię