[Verse 1]
Średnia wieku mych słuchaczy to mój wiek minus sześć
Mają wiele wyobraźni, wciąż na szlaku po czek
Czasem śmiać mi się chce z czegoś, co mówią serio
A nie parskam im w twarz tylko przez uprzejmość
Zbij piątkę ze mną, kiedyś byliśmy blisko
Dziś to znikło przez niepewność i brak czasu na wszystko
Jedna miłość jak Nas chyba nas już nie dotyczy
A tym bardziej zamków z piasku na terenie Palestyny
Bywam przykry dla wszystkich na bitach Oliwy
Czasem nawet parszywy jak "Dwunastka" z TV
Jak Stevie chcę kopnąć to na najwyższy poziom
I jak Stevie nie widzę tam żadnego z was obok
Szczerze mówiąc, J Dilla nie zmienił mi życia
Większy wpływ na nie wywarł J. P. Sartre i Derrida
[Verse 2]
Czasem patrzę na bar, jakby było mnie stać
Po czym piję piąte piwo, puszczam pawia, padam spać
Prowadzę podwójne życie, i gdybym o tym nie wspomniał
To i tak się kiedyś dowiesz po ilości dokonań
Proszę, nie mów mi o rapie, czym oddycha teraz scena
Jeśli dobrze pamiętam, to w podziemiu tlenu nie ma
Lanie wody, potok słów, w którym czujesz się jak ryba
Raczej czuć od ciebie rybą, więc Ci mówię "spływaj"
Taki tam słaby punch, nie tykaj gówna palcem
Za jakiś czas freestyle opchniesz tylko na klatce
Skończ studia, znajdź pracę i nazwij to jak chcesz
Choć mówią mi, że follow upem daleko nie zajdę
Trzydziestoletnia młodzież, która budzi się nagle
Gdybyś był wtedy w Warszawie, dziś byś brał się za to w aucie
Poważnie? Nie tracę czasu na słuchanie płyt
Przeważnie to, co znajdę, zasługuje na skip
Ktoś musi w końcu być tym MC dla dorosłych
Chyba, że chcesz przepierdolić resztę życia paląc jointy
Mówią: "pomyliłeś fach, powinieneś pisać książki"
Tylko, jak mam znaleźć czas przeze mnie dawno stracony