[Verse 1: Jarecki]
Ja pamiętam tą miłą twarz z bloku obok
Do spraw życiowych zawsze podchodziła zdrowo
Cały świat stał przed nią otworem
Ale w klimacie imprez popędziła złym torem
To jest standardowy motyw, zaczyna się niewinnie -
Browar na ławce w lecie, osiedlowy pub w zimie
Puby, dyskoteki, pierwszy proch na melinie
W końcu brak funduszy i skłot przy tanim winie
Stała się maskotką w słabej drużynie
Gdzie każdy dzień poparty jest solidnym klinem
Robiła to za grzanie i nocleg
Nie ważne, jakim kosztem, byleby bawić się dobrze
I tak wszystko, co dobre szybko się kończy
Dziś pozostały jej tylko puste oczy
Popatrz, jak łatwo można się stoczyć
Takie historie lubią się szybko kończyć
[Ref.]
Tak ciężko być człowiekiem łatwo zejść na psy
Patrz, jak łatwo można się stoczyć
Niewiele trzeba, żeby stoczyć się
Takie historie lubią się szybko kończyć
Na osiedlach inaczej się toczą wypadki
Tak! Wszystko, co dobre szybko się kończy
Takie czasy - najebane tutaj chodzą piętnastki
Takie historie lubią się szybko kończyć
[Verse 2: BRK]
Miała osiemnaście lat, zdała maturę na piątki
Kółko poetyckie w środy, lekcje pianina w piątki, oł!
Znałem ją, była na prawdę spoko babką
Wydawało się, że ma wszystko git pod czapką
Studia w dużym mieście, z daleka od domu
Chciała podbić świat, chciała dosiąść tronu
Wtedy zaczęła brać, brała po kryjomu
Brała, by się uczyć się i nie mówiła nikomu
Towaru nie da się załatwić przecież w bibliotekach
Zaczęła szlajać się i puszczać gdzieś po dyskotekach
Matka wysyłała hajs na książki i korki
Ona wydawała go na lufki, działki i worki
Teraz nie ma nic i zrozumiała szybko
Że dawno skończył się czas, gdy była złotą rybką
Mała miała zrobić studia od deski do deski
Teraz życie toczy się wolno od kreski do kreski
[Ref.]
Cztery prawdziwe historie, tak się tworzą!
[Verse 3]
Ona była, a może jest nadal piękną panną
Kiedyś dałbym sobie uciąć rękę za nią
Dałbym i teraz nie miałbym ręki
Ze sztukami to jest tak - najpierw biorą później dzięki
Inna małpa brała i chlała na nasz koszt
A później coś tam mówiła, że ma nas dość
Spadaj stąd jak Sistars, szybko znalazł się gość
Wystawił ją na granicy, gdy przemycała mu coś
Inna taka młoda, mogła zaznać życia
Ale poznała go w liceum, to był starszy spryciarz
Ślub, dzieciak, szczęście aż do pierwszego pobicia
Teraz on patrzy z kicia, a jej nie ma już dzisiaj
Jeszcze inną znałem - ciało sprzedaje teraz
Rzuć kamień pierwszy, oberwie Maria Magdalena
Miły emeryt jej sponsor, nie mnie to oceniać
Od kreski do kreski - tak jej toczy się temat
[Ref.]
[Verse 4]
Tak ciężko być człowiekiem, łatwo zejść na psy
Też lubię, gdy się leje wódka i gdy skręt się tli
Inni lecą z kreską, przez co nie raz są pod presją
Chyba chcą skończyć jak te żule spod Tesco
Na osiedlach inaczej się toczą wypadki
Takie czasy - najebane tutaj chodzą piętnastki
Małolatki, które wolą nawpierdalać się ekstaz
A jak przyjdzie dorosłość, to nie będzie tak ekstra
Słaba sława, że dajesz gdy ktoś posypie
I od kreski to kreski życie toczy się
A dzisiaj niewiele trzeba, żeby stoczyć się
I nie wiem, czy obchodzi w ogóle ciebie to czy nie
Ja wolę z dala być od ćpania i tych tępych sztuk
Nie poszukuję dup uderzając w techno klub
Za zdrowie wszystkich spoko małych wypiję zawsze
A resztę w dupie mam, każdy żyje, jak chce
[Ref.]