Nie wierzę podłej bandzie
Fałszywym stwórcom świata
Niejasnym ich przesłaniom
Co chcą stanowić prawo
Pozbyłem się złudzeń
I wiem kto jest kim w tym bagnie
Infekcja krwi zabiła sny
Wiążąc sznur na gardle
W absurdzie paranoi
Smród szamba i rozkładu
Zabija, niszczy, depcze
Tę wiarę co jest jeszcze
Tę wiarę co zrodziła plon
I podstawę myśli
Przeżyłem w bród
Pijąc krew zawiści