[Zwrotka 1]
Nie dam rapu pod zastaw, koniec rapu na wynos
Nie mam głosu jak kastrat, mogę na tracku płynąć
Z głową pod gilotyną ponoć nie da się myśleć
Na ostrzu noża słowa tną tu MC jak liście
Nic mnie nie powstrzyma, bilans temperatury
Nawijam w rymach, co trzyma klimat jak Rafi D i mury
Chwila, jebać sejm, You can dance, kalambury i system
Chcesz komercji to kup sobie, kurwa, Bogusia Linde
Jeśli Twój rap śmierdzi chujem
Wyglądasz jakbyś podpierdalał matce co miesiąc emeryturę, wstyd!
Jeśli mam nie mieć stylu wolę już nie mieć nic
Jak masz tu umysł z akrylu to Cie rajcuje pic
Na bruku kontra dla wszystkich sprzed kompa
Co od siedzenia w sieci tylko się drapią po jądrach
Byleby gleby nie było, tyle leveli i heroes
Ilu się leni paliło, tylu w zieleni na żywioł
By od korzeni idąc, do światła przez tunel
Dla stylu, dla siebie i tych, których rozumiem
To wybrany gatunek, jak dinozaury dziś
Bo sam wiesz kto tu ma jeszcze prawdziwy hip-hop
[Refren]
Jeśli nie masz szacunku do kultury - giń!
Jak donosisz na tych, co zdobią mury - giń!
Jak raperzy dla Ciebie to ćpuny - giń!
Niech ginie!
Jeśli tańczysz breakdance'a pod disco - giń!
Jeśli wkurwia Cię ba**, gdy jest beatbox - giń!
Jak nie wiesz, co to prawdziwy hip-hop - giń!
Niech ginie!
[Zwrotka 2]
Wierzę w te zdania, jak w miłość Maanam
To flow przecina chmury, porywa umysł jak Simon Amman
Nikt tu nie kazał mi być tym kim jestem
To dowód, że i Ty możesz być tym, kim zechcesz
Wierzę w Astigmatic jak Komeda mam jazz swój
Jebać Viva Comet, do kija nie śpiewam dla plebsu
Co dzień rano krzyż nad chlebem, oby był z nami zawsze
Kto jest Mamo dziś w potrzebie? Powiedz mi całą prawdę...
Ludziom na ręce nie patrze, nie gardzę ich życiem
Szacunek mam we krwi, jak w teatrze masz ciszę
Dla cyfer track i rap idzie zatem w komercję
MC chcą robić kasę, kasa nie zrobi z nich MC
Liryczną impotencję rozpierdole jak viagra
Bałuty stylem wytną Tobie na czole pentagram
Bo mam hip-hop jak Parias i charyzmę jak Peja
Na bicie możesz słyszeć obu nałogów tych przejaw
Nie musisz wybierać znowu sekcji
Jak winyl przyjdzie Ci do domu i wyjebie mp3
Płacz! przestań pierdolić! Płać!
Prawdziwy rap tworzy winyloholizm, brat
[Refren]
[Zwrotka 3]
Amerykańska akcja, antidotum anarchii
Bezczelne bzdury, błędne baranów bajki
Co, człowieku ciekawość cały czas co centymetr
Dla dobra dyskusji drążę debaty dymem
E elementarna esencja estrad
Fakt formuje frajerom facjaty jak febra
Gram, generalnie gdzie gram gruby gandzi
Historia harmonii hasła hejzów Holandii
Ironii istotny instytucji interes
Ja mam, jak jarasz jointa, Joda jest jeden
Konkretnie koleżko kup kilogramom kosz
Leczymy liśćmi, lepszy lont, lepszy lot
Łódź, One, łap łajzo łom
Mamy metod masakrę, many mamy moc
Nie neguj nas, nawijanie napędza
Od okazjonalna oszalałych obsesja
Progresja prawdy, pod prowokacją pytań
Rap rymoholików retro repeta ryzyka
Satyra stylu, szykuj scenę Szekspirze
Tu temat terapii to teologiczny Tybet
Umysł ujmuje ugruntowanie uczuć
Wiara, wiedza, wyobraźnia, w walce wiarusów
Y ystotnie yronia yntryguje ych
Za zabicie zajawki, zakazałbym żyć
[Zwrotka 4]
Za zabicie zajawki, zakazałbym żyć
Y ystotnie yronia yntryguje ych
Wiara, wiedza, wyobraźnia, w walce wiarusów
Umysł ujmuje ugruntowanie uczuć
Tu temat terapii to teologiczny Tybet
Satyra stylu, szykuj scenę Szekspirze
Rap rymoholików retro repeta ryzyka
Progresja prawdy pod prowokacją pytań
Od okazjonalna oszalałych obsesja
Nie neguj nas, nawijanie napędza
Mamy metod masakrę, many, mamy moc
Łódź, One, łap łajzo łom
Leczymy liśćmi, lepszy lont, lepszy lot
Konkretnie koleżko kup kilogramom kosz
Ja mam, jak jarasz jointa, Joda jest jeden
Ironii istotny instytucji interes
Historia harmonii hasła hejzów Holandii
Gram, generalnie gdzie gram gruby gandzi
Fakt formuje frajerom facjaty jak febra
E elementarna esencja estrad
Dla dobra dyskusji drążę debaty dymem
Co, człowieku ciekawość cały czas co centymetr
Bezczelne bzdury, błędne baranów bajki
Amerykańska akcja, antidotum anarchii