Gdy współzamieszkujący znów
W konkubentki oczach spadł
Nad dna den dno najgłębsze
Olśnienia dość nagłego błysk
Umysł jej spowolniały
Wprawił w ruch niszczycielski
Od kuchni gdzie dochodził żur
Szczędząc słów bytowi z kanapy
Poszła w świat konkubentka
Z piersią, z piersią dumnie wypietą
Lekkim, lekkim krokiem po szczęście
Szczeście, lecz nie w duecie
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się
Gdy współzamieszkujący znów
W konkubentki oczach spadł
Nad dna den dno najgłębsze
Olśnienia dość nagłego błysk
Umysł jej spowolniały
Wprawił w ruch niszczycielski
Od kuchni gdzie dochodził żur
Szczędząc słów bytowi z kanapy
Poszła w świat konkubentka
Z piersią, z piersią dumnie wypietą
Lekkim, lekkim krokiem po szczęście
Szczeście, lecz nie w duecie
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się