{ZWROTKA}
Za każdym razem czuję, jakby to był ostatni raz
Nigdy cię nie doceniałem chyba, że mi było żal
Gdy mi życie dało w kość, gdy nie miałem siły wstać
Dzisiaj tak mi strasznie brak cię, lecz na nas przyjdzie czas też
Patrzałem w lustro, w swe czerwone oczy
Nie było głupio, jak miałem już dosyć
Jak latasz nisko, to znasz me loty
Mnie nie zobaczą te, co chcą mnie w nocy
Dupa się mnie pyta o najlepszy moment z życia
Pamiętam te głosy w głowie, jakbyśmy gadali dzisiaj
Teraz spijam życie do dna, jak tam chcesz to se nazywaj
Pewnie nie pożyję długo, ale nie marnuję życia dziś
Materiał tu z suk mam i z życia
Serio mnie niszczą do zrycia
Obudzę się na styk, albo jak będzie nade mną tu stała publika
Wrócę do życia tam kiеdyś
Jeszcze nie odkryli już zapomniеli
Wielu jest takich co mają to w sobie
Wielu jest takich co już odlecieli
Stawiali krzyże, na mojej ziemi
Na mojej drodze, się zapomnieli, chyba
Patrzałem z góry na was tu dotychczas jak zenit
Zaraz powstanę jak fenix
Mokre te szmaty, jakby po kąpieli
Tego co mamy nie da się wycenić
Ziomale obok też potrafią pędzić
A wszyscy obok dalej opóźnieni