Zaciskam pięści na mrozie, ledwo wstaje świt
żeby tak mi się chciało, jak mi się nie chce dziś
Mam jak setki co rano, same dziury w ulicach
Jak po weekendzie w głowie i pustki w źrenicach
Nie nagrywałem już chyba z rok czy dwa
I podobno zmęczony mam wzrok i twarz
Dam ci brudny sznyt prawdy, jak Smażowski
Ciężki przekaz, co? jestem z Polski, o
Jestem chory na wszystko, więc nie podchodź do mnie
Jak jesteś celebrytą, to nie podchodź do mnie
Jak jesteś politykiem, to nie podchodź do mnie
Bo pokażę Ci co myślę, nie chcesz traumy, wspomnień
Nie lubię poniedziałków i próżnych ludzi
Czwartej doby w pracy i bez Ciebie się budzić
Czterech miesięcy zimy i za krótkich dni
Chciałbym spić się i spać, niech mi się urwie film
Zaciskam pięści na mrozie, aż mi pęka skóra
Ciągle jest mi za mało #ludzka_natura
Mam wdrukowane w (?), czy (?)
Robię to machinalnie, to dobrze, czy źle?
Piękni trzydziestoletni, nasze pokolenie
Kac w wolny dzień, w poniedziałek szkolenie
Kredyty, przyjaźnie, romanse, nerwice
Depresje, ciąże - znów czekam na weekend
Facebook, aifam, nasze pokolenie
Instagram, jack daniels, z wakacji wspomnienie
Pocałuj mnie namiętnie, jak w tej scenie
W tym filmie, pod wodą, z DiCaprio w basenie
Potem wrzuć to na ścianę, ścianę płaczu
Pożyjemy na pokaz, niech nas inni zobaczą
Piękni trzydziestoletni, nasz świat, nasze sprawy
Kalejdoskop przeżyć, pocztówki z Warszawy