[Zwrotka 1: Lukasyno]
Mija kolejny rok, mijają lata
Wiem komu jestem obojętny, a w kim mam brata
Kto jest porządny chłop, a kto zwykła szmata
Wierzę w ludzi, patrzę po charakterze nie po szatach
W oknie kamrata krata, kapuś gdzieś na wolności
Za czasów naszych ojców miałby połamane kości
Pogrążył chłopaka i chce dowieść niewinności
Dla takich jak on, bez wybaczenia i litości
Kiedyś powiedział komuś, że to z miłości do syna
Po co brał się za deal, gdy ciśnienia nie wytrzymał
Po drugiej stronie skurwysyna też jest rodzina
W ciąży dziewczyna, zapłakana twarz matczyna
Coś się kończy, coś zaczyna, życie koło zatacza
Zawęż grono zaufanych, tych, którymi się otaczasz
Postrzegają cię jak tych, z którymi się obracasz
Gdy zawodzą nie wybaczaj, to naprawdę się nie opłaca
Dziś są twoje urodziny, ziomuś czas minie w mig
Za twe zdrowie piję wódkę z lodem, ty herbaty łyk
Jesteś niedaleko tak, a pisze jakby z daleka
Dzieli nas doświadczeń rzeka, łączy honor człowieka
[Refren: Kali] (x2)
Nawet gdy zostaniesz sam, niech cię nie przeraża nic
Po przekroczeniu życia bram z bliskimi łączy nić
Nawet gdy zostaniesz sam do końca swoich dni
Pamiętaj, o tym, że masz mnie, tego nie zmieni nikt
[Zwrotka 2: Kali]
To smutne, gdy dzwoni telefon stacjonarny
14 - kierunkowy to mój brat w zakładzie karnym
Płynie czas, siedem lat już przemija
Co dzień mi go brakuje, mur przyjaźni nie zabija
Wielu mi bliskich pogrzebanych tam za ścianą
Na razie są jak duchy, ale kiedyś zmartwychwstaną
Bo godzina widzenia, to jak wizyta w zaświaty
Ja będę z wami zawsze, dopóki w oczach kraty
To smutne, gdy matula łzy wylewa
Bo zabrali jej słońce, zachmurzyli widok nieba
Ona przeżywa z nim co dzień każdy apel
Czuje jego ból na dźwiękach i chłód w izolatce
Roztrzęsione palce kreślą kolejny list
Już zmięta znowu kartka, bo łza rozpuszcza tusz
Jeśli nie poczułeś co to znaczy kogoś stracić
Nie zrozumiesz tego bólu, który co dzień karci
[Refren: Kali] (x2)
Nawet gdy zostaniesz sam, niech cię nie przeraża nic
Po przekroczeniu życia bram z bliskimi łączy nić
Nawet gdy zostaniesz sam do końca swoich dni
Pamiętaj, o tym, że masz mnie, tego nie zmieni nikt
[Zwrotka 3: Lukasyno]
Gdy zostaniesz sam jak palec, farcisz żyj tak samo dalej
Masz szacunek na ulicy, całe życie o to dbałeś
Latałeś w dobrej bandzie, kiedyś twardzi jak stal
Dziś już mniej godnych zaufania, wśród ciemnych bram
Nic nie poradzisz, toć nie siądziesz i nie zaczniesz płakać
Milczenia nakaz, w sercu miałeś od dzieciaka
Dziś byłe draka, a walą z dupy jak kondomy
Ty wierzysz w te zasady, inni je łamią dla mamony
Dziś patrzysz w sufit, widzisz świat z małego okna
Spotkałeś paru kumpli, których już nie chciałeś spotkać
Nie myl słońca, jak wskazówka przemyka po celi
Czasz mija wolno, od apelu do apelu
Przypomnij tych, co chcieli żyć tam samo jak ty
Brakowało im odwagi i popadli w życia rytm
To nie pieniądze są najważniejsze w życiu - ziomuś
Dbaj o dobre imię domu, nie daj splamić go nikomu
Pamiętaj, sprawiedliwość rzadko będzie po twej stronie
Temida ma ślepe oczy, Ty - związane dłonie
żyj tak, abyś miał przyjaciół po drugiej stronie
Nawet gdy zostaniesz sam, pamiętaj to nie koniec
Jestem jak koniec życia, masz historię na głośnikach
Widzę miłość na ulicach, dla nich trudną do odkrycia
By to poczuć w swoich żyłach, musisz tutaj się wychować
Latarnie gasną, w twej głowie pozostaną tylko słowa
[Refren: Kali] (x2)
Nawet gdy zostaniesz sam, niech cię nie przeraża nic
Po przekroczeniu życia bram z bliskimi łączy nić
Nawet gdy zostaniesz sam do końca swoich dni
Pamiętaj, o tym, że masz mnie, tego nie zmieni nikt [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]