Poczułem się zajebiście, gdy pisałem pierwszy tekst
Kzm'a zwrotki spadły na was tak jak liście z drzew
Kiedy słyszeliście kilka słów, to wystąpił szok
że takie rapsy robi ten zielony gość
Mimo, że tragiczny sprzęt i że cicho jak skurwysyn
To poczułem tę zajawkę, jakbym wrzucił baggy jeansy
Czemu opowiadam o tym znowu, bo to fajne
Lecz rap nie zmienił mi życia i powtarzam to jak mantrę
Co najwyżej podrasował je, bo zostałem tym kim byłem
Cieszę się, za każdym razem gdy słyszę me słowa z bitem
W tle zostają wszyscy spięci, no bo moje chęci
Są jedyną rzeczą, której mi nie zachachmęcisz
Jeszcze wspomnień, a ich nie zamienię na nic
Co najwyżej je przytoczę, żeby lirycznie rozwalić
Teraz już ktoś jak przy free, swoją bańką kiwnie
Ponieważ to naskrobałem całkiem efektywnie
Ref
To wieczorne myśli dwa i zabawa słowem
Ja się nie rozbieram, a pokazuje cojones
Przez mój drugi solo projekt legniesz na łopatkach
Więc dobije cię kontynuacja znanego kawałka
Robię rap jaki lubię, lubię jak rapuję
Panny podbijają do mnie jakby miały ruję
Ja na razie je odpulam, wytłumaczę co i jak
Bardziej wolę grube bale, mecze no i rap
Rzucę jeszcze metaforą moje drogie pyski
W tym wieku związki są niebezpieczne jak Wojtek Sumliński
Ryją głowę, więc po co się angażować
Przez te zawody miłosne ziomom się powija noga
Jeśli jestem niedojrzały, wracam na plac zabaw
Gdzie browary, wóda, dżoje, wjadą wszystkie naraz
Na osi kolenda lepsza niż w miodowych latach
I nie zmieni tego napisany na tabliczkach zakaz
Ma ekipa - doborowa, a nie jakaś zbieranina
Za chwilę piątka jak sztuka, będzie dobrze zbita
Tak to jest mordeczki, to dla was wszystkich te linie
One nie są na pół gwizdka, lecz po prostu efektywne
Ref
Te zwrotki grube jak ja i skun zawinięty w bletę
Na szarość zwykłego dnia, wieczorne myśli są lekiem
Uśmiech na mordeczce mam, od ucha do ucha
No bo słuchacie kawałka, który mi się udał
Zagram na koncercie to, akcja jak pozycja pewna
Ja jestem niezużywalny, mów mi mordo kevlar
Gdy postanowię rozjebać, to przechodzę do działania
Styl jak Ignacy Krasicki, więc kawałek baja
Moje rapsy wryją Ci się w baniak, jebną z bara
Za moje słowa i przekaz to nie zamierzam się kajać
Znowu stała szczerość, moim promo od początku
Więc chyba nie muszę mówić, co zwalczam w zarodku
Podsumowując to wszystko, te wersy są chore
I to wcale nie dlatego, że nawijam przeziębiony
Słuchacz je pochłonął, nawet w najmniejszym detalu
Efektywność moich działań widać w każdym calu
Ref