Wpadam na ten instrumental, za chwilę ci pęknie głowa
łeb jak sklep, w ręce browar, chłopak z Mokotowa
Ty się wkurwiasz bo sprzed nosa sprzątne ci tą szansę
Potem sie upiję goudą, i na wolno rzucę pancze
K jak kajtek, zet jak zy, em jak moja dzielnia
Atrament lany na kartkę, kolejna zwroteczka pęka
Lament zostawiłem dawno wam, weź to stestuj
A kto problem ma ten ma, u mnie brak kompleksów
Nie mam bitu to ukradnę, nie mam zwroty to napiszę
Atmosfera gęsta #dym jakbym miał tu sziszę
Serce bije według werbla, już od małolata
Nie wygasza się zajawka, rośnie jak rak u palacza
W lipcu obchodzę rocznicę, jebać co kto myśli o tym
Ten rok - z rapu zero złotych, za to dobre zwroty
Materiał wiadomo jaki i jak zbudowany
Dodaj jeszcze ssk, no i luźne tracki !
Zdobywam kolejne szczyty, zostało ich trochę
Dziewiętnastka, tak to robię, rok za rokiem, rok za rokiem
W rapgrze dopiero zaczynam, i tak przeskoczyłem wielu
Ja to w założeniu geniusz w edycja premium
Kilka słów do przekazania mam wam na spontanie
Powietrze już melanżowe, to skandal nagranie
Dzisiaj mordo najebany, chuj wie co przyniesie jutro
Kolejny kozacki trip, czy bal z cytrynówką
Choć ostatnio mango piję, pato era żywa
To zmieniło się mordeczko, na pewno nie chyba
Nie mówię dobranoc, ledwo co się przywitałem
Może jestem nieoszlifowany, ale dalej diament
Produkuję sobie sztosy, mam ich korporację
Teksty pisały wspomnienia, migawki i akcje
Zapraszam na przemyślenia, potwierdź że się zgadzasz
Jak nie - argumentuj dobrze, bym mógł odpowiadać
Jeszcze dużo ci opowiem o tych starych czasach
Kiedy gówna z wielu ludzi nie robiła kasa
Możesz palnąć na tę zwrotkę, jedną czy drugą głupotę
Lecz to moja dziewiętnastka więc nie spalę wrotek
Zdobywam kolejne szczyty, zostało ich trochę
Dziewiętnastka, tak to robię, rok za rokiem, rok za rokiem
W rapgrze dopiero zaczynam, i tak przeskoczyłem wielu
Ja to w założeniu geniusz w edycji premium
Daję z siebie dzisiaj wszystko, tysiąc pięćset procent
Niepotrzebne mi pochwały, więc nie mówię doceń
Ten wasz sztuczny spokój zmącę, niczym w rzece wodę
No a ty ze strachu zrobisz w swoją ośkę lotę
Wieczny progres i technika, cały czas do przodu
Osiedlowa gruba ryba, weź to w mig zanotuj
Wiem, że publika jak sąd, trzeba jej dowodów
Więc sk**sów dowodzę dalej i nie ma odwrotu
Zarażony tą kulturą, z nią nie ma rozwodu
Liczysz że się tu zniechęcę, to szkoda zachodu
Każdy kawałek to spowiedź, jak w konfesjonale
Często piszę tracki szybko, ale zawsze dbale
Teraz ręcę w górę każdy, rozbujamy najbę
Bo to dzieje się naprawdę i mam z tego frajdę
Oby było jeszcze lepiej, życzenie ostatnie
Chyba nie mogłem tego określić jeszcze trafniej, trafniej
Zdobywam kolejne szczyty, zostało ich trochę
Dziewiętnastka, tak to robię, rok za rokiem, rok za rokiem
W rapgrze dopiero zaczynam, i tak przeskoczyłem wielu
Ja to w założeniu geniusz w edycja premium