Kiedyś wyprowadzały mnie opinie każdego krytyka
Moja kolej wyprowadzać im critical
W słaby punkt, znam go a mówią, że nie ma bata
Nie jestem bezbronny już ziom, przyjmuj kontratak
I kiedyś chcieli wcisnąć mi, że nie pokonam schodów guzik
Wciskam im ten w windzie i ciągnę za sobą masę ludzi
Nie spadałem w dół to mit
Od urodzenia rośnie w górę mi, wzrost i sk**
Choć z tym pierwszym to trochę jeszcze nisko dziś
Bo wrosłem jak skała i pnę się w górę jak stalagmit
Nie pamiętam już wyglądu dna
To daje mi podwójną siłę gdzieś we mnie, chyba DNA
Jak myślą, że najwyżej wyjdę z siebie
To zostaje w windzie, bo wjeżdżam kolejny level
Jeszcze mam czas, żeby wyjść z niej
Narazie się wożę, póki prąd nie wyjdzie
Póki prąd nie wyjdzie
Póki flow nie wyjdzie
Ale taki dzień nie przyjdzie, nie przyjdzie..
Póki prąd płynie mów mi kapitan własnych torów
Nie Ameryka bo nie walczę choć odkrywam jak Kolumb
Nowe przestrzenie gdzie wszędzie sztywno jak totem
Co drugi ich fotel wymieniam im na bujany to ten
Który buja Wami, kiedy bujam w obłokach
I bujam się z wersami na pokaz
Nie przeszkadza mi, że nie ma kozaka tu we mnie
Zawsze mówili, że jestem mocny tu tylko w gębie
Ja nie wiem mam zamknąć japę?
Ale jak coś boli to nie pomoże, więc polecam altacet
Krótki spacer i przyzwyczajenie się z czasem
Nie przejmuj się może kiedyś nagramy coś razem
Wszyscy zobaczą mnie tam, ja tak to widzę
Z każdym kolejnym słowem ciężej zadbać o autorytet
To wszystko takie jasne, wciąż chcę być jasnowidzem
Dla mnie to wszystko, cały jaki posiadam dobytek
Posiadam dobytek?
Ja posiadam dobytek!
I wcale nie ma nic związanego z tym kwitem