[Sample]
A może, w któryś dzień ruszyć trzeba będzie, jednak, w drogę..
[Zwrotka 1]
Nie wiedziałem zbyt dużo
Nie wiedziałem zbyt mało, jak szeptałem na ucho
Jak piłem to do rana, nieraz mnie tam spotkałaś
Po brudny barach, przy gwiazdach, przy fanach
Ktoś sypał kreski, dał bletki i flaszkę
A znów padał śnieg i uwierz mi, że zmarzłem
Może, w któryś dzień ruszyć trzeba będzie
Założyć kurtkę, tą drogę zwać postępem
Rzucić fajki i chlanie, być fajnym, kochanie
Iść po kwiatki, niech świat drwi, te kwiatki są dla niej
Kolejny dzień, popielniczki i kufle
Tyle błędów, powtórzymy te głupsze
Dawne plany poronimy w sekundę
Urodzą się martwe, wkurwimy się znów, nie?
Spotkasz mnie w rynsztoku, w końcu
Nie chcę żadnych pieniędzy, po prostu weź pozdrów
A może, w któryś dzień, zwykły i szary
Odejdę bez słowa, to pora na zmiany?
[Refren x2]
Za parawanem uczuć ciągle się kryje ktoś
Cicho szepta, ja chyba znam ten głos
Jak to mówią, w tych piosenkach non stop
Na początku i na końcu jest samotność
[Zwrotka 2]
Wiecznie nie będę młody, nie będzie tak fajnie
Być więcej, niż tylko tym przechlanym bardem
Zniknę, zostawię kilka płyt, ambitnie
Wypuszczę ze trzy, bierzcie, jedzcie i pijcie
Może rap będzie inny, wiesz panie?
Bo dziś jesteś kotem, a jutro weteranem
Jestem fanem swoich fanów, popatrz mała
A gdy gadamy o rapie, to możemy tak do rana
To pamiętniki, jedna kartka wyrwana
Ta mówiąca o jutrze, o przyszłości i planach
Słyszę brednie o sobie, nigdy nie biłem kobiet
Jak się biję to z myślami, jak wygramy będę Bogiem
Ta droga jest długa, synu, ilu nią poszło?
Na początku i na końcu jest samotność
Wiecie o mnie to, czego sam nie wiedziałem
Córka usypia, wyłączam światło, palę
[Refren x2]
Za parawanem uczuć ciągle się kryje ktoś
Cicho szepta, ja chyba znam ten głos
Jak to mówią, w tych piosenkach non stop
Na początku i na końcu jest samotność