Promienie słońca grzeją w japę, mnie się śni że torturują mnie w piekle
Budzę się zlany potem - znowu czyścieć
Grupa w pełni zaufana, nie obyło się bez czystek
Porażka jak bezprizorny, kto pomaga wstać ten warty krocie
Przez brak hamulców tracisz zniżki na OC
Ktoś dostał w ucho, chemia zmienia percepcję, znów gwiaździste noce
Stare proce mszczą się za niespełnione marzenia (jebać)
Sama prawda, pierdolimy artystyczne wrażenia
Pocisnę z życiem jak kibole z bramą
Finansowo chcę mieć perspektywę Kidawy-Błońskiej
Choć jeśli tak jak ona gardzisz ludźmi to lamusie lepiej goń się (goń się)
Idź pałować się pod Housa, narciaż
Bez elaboratów - krótka piłka
Na osiedlach fałsz ma powodzenie gorsze niż gruba dziwka
Pierdolić weltszmerc, nie brakuje szwungu nam
Na jutro odłóż cudu gram, ułóż plan i rób ten papier mordeczko
Osiedlowi żołnierze walczący z życia prozą
W plecaku zamiast buławy mają moc specyfików
Albo farby, które dla smutnej szarości są zgrozą
Pięknie brzmiące ściemy nie zagłuszą ulic krzyku
Dobra, kurwa, odpalam kartacze
Bo te smarkate partacze chcą z rapu zrobić remizę o pozłacanych ścianach
Nie każdym ruchem muszę hajs zarobić
O lepsze jutro walczę na wielu frontach jak Rafał Gan-Ganowicz
Niektórych to oburza jak lewaków salut rzymski
Niektórzy są zesrani
Jak alpinista który widzi jak pękają linki
Niektórych to przyciąga jak absolwentki dyskotek darmowe drinki na wejściu
Zazwyczaj jestem miły w obejściu
Chociaż wychodząc z urzędu najczęściej trzaskam drzwiami
Dziękówa dla chłopaków, bo te wersy przecież trzaskam dla nich
To dla was chlejusy, to dla was rastamani (emaaaa)
I chwila ciszy za tych którzy nie donieśli krzyża
... nie oceniam, bywa
Plujesz na symbol ryby? żebyś karpia nie zrobił
Jak jutro Unia cię okradnie by minaret twoje miasto zdobił
Nie ma lekko, przez te wersy musisz przebrnąć
Ukradzioną Nutellę smarujesz grubo, a kupioną - cienko
Im dłużej pracowałeś na nowe buty tym dłużej czyścisz je
Przez lenistwo niszczysz grę, kolo
Widziałem sporo, doświadczenie okupiłem drogo
Tylko dzięki muzyce balast zamienia się w owoc (tylko)
Pisanie daje ulgę i frajdę
Choć za tym rapem nie pobiegną sztuki jak po ciuchy podczas blek frajdej
Albo blak
Wymowa średnia, bo zamiast słuchać belfra rozkminiałem sobie hardkor rap
Z trendami szybko odrzucam ugodę
Nigdy chleb nie podejmuje negocjacji z trucizną (nie, nie)
W imię prawdy jestem gotów do natarcia jak brygady szturmowe
W obronie wartości gotowy zginąć
Jak żołnierze, którzy polegli pod Wizną
Czas próby pokaże kto mężczyzną jest, a kto pizdą zaś