{Verse 1}
W lustrze wyprany brudas, chociaż mam czystą wizję
Widzę odbicie, moje życie nie jest przeźroczyste
Psują ruchy, kurwy i pucybuty
Jak beatbox przy klawiszach - nawijam bez "pucy pucy"
Wersy poskładane strasznie jak dzieciaki po Alfie
Piorą banie jak Tyson w primie, Calgon w pralce
Gram gambit, sram na outfit, dywagacje branży
Dla takich jak my - dwoje starych to jest film fantasy
To Baltona ciuchlandów, landu ruskiej mety
Hajsu bez podatków, handlu szamą z opieki
Uciekam jak z Sobiboru, a powód to jest dochód
Tylko pizdy boli życie, a poród to jest dowód
Sram na prawa mniejszości, tu większość nie ma za co żyć
Na mojej nowej ośce ze trzy osoby płacą czynsz
Nie słucham pierdolenia tych, leszczy o fortunie
Starzy zwiedzą każdy lombard by naruchać na papugę
Dupy sypią się za puder jak cukiеr na faworki
Zemsta jest słodka jak cipka prokuratorki
Będzie zdjęciе rentgen jak nie pytasz a nam cykasz fotki
Rzucam mięsem, sram na Vege jak Korwin-Piotrowicz
Kłuje w ząbki jak konserwy z zapomogi
Mimo to kopie jak strzał z 9'ki - czy to kopyto, czy to Lewandowski
Nie ważne kto pamięta twarz, ważne kto nie zapomni
A, pozapominali chyba kto ma tu zawody bo nie widzę, żeby gotowali się do wojny
{Ref}
Widzę Twe oczy zmęczone jak moje
Kocham to miasto zmęczone jak ja
Gdzie wóda i towar zniszczyły marzenia
Ja staram się spokojnie oddychać
Biorę wdech - wydech (witam Cię w prawdziwym świecie) (x4)