[Verse 1]
Oni marzą abym przestał mikrofon posłał na kołek
Popatrz jak ja się rozkręcam, Kali żyje zamiast polec
Niczym ciernisty kolec, nie dosięgniesz mnie bez rany
Na nic wasza propaganda mego wizerunku zmiany
Kule targani chłamu ziarna rozpaczliwie siane
Podłe plany złe życzenia, wasze noce nie przespane
To co było grane kiedyś, niechaj się pokryje kurzem
Bo kto był filarem?, Kto nim był widzą ludzie
Z własnym logiem na bluzie, sam tu sobie jestem szefem
To nie wasza bandera słychać to szerokim echem
Lepiej se walnij krechę, dzisiaj znów nie będzie spania
Bo te słowa to insomnia, parę kwestii do rozwiania
W twych oczach pasożytem, mam ekipę ludzie czyści
Nie zadławisz się kwitem bo chciałeś by ktoś mnie skrzywdził
Nie czuje nienawiści trucizny nie puszczam w eter
Życzę wam jak najlepiej mam własny sen on się ziści
Kto działa dla korzyści, a kto to robi z serca
Kto zmarł w tej rodzinie, kim spuścizny spadkobierca
Niczego nie podkręcam, te słowa to pożegnanie
Ten ostatni raz, marnuje czas na was
I choć nie ma nas, należy się szacunek,uznanie
Za te wspólne lata, spójne świata postrzeganie
Ogniem zianie smoka, słabnie spadła jedna głowa
Ale ciągle ma gadane i tak łatwo się nie poddam
[Verse 2]
Pamiętam tamte dni gdy rap to nie był przywilej
Za głoszenie słowa z ulicy już czekał wilczy bilet
Pamiętam tamte chwile gdy tworzyliśmy tą scenę
Nie dostrzegaliśmy Słońca, zaślepieni przez podziemie
Bezszelestnie jak cienie, w poszukiwaniu szczęścia
Odwaga brak litości, byłem gotów do odejścia
Prawda płynąca przez żyłę, nawijam o tym jak żyłem
To było dawno temu gdzie ty kurwa wtedy byłeś?
Bo to my przebijaliśmy się przez ścianę krytyki
To my wytykani palcami, na ustach publiki
Tak my stare wilki, tego ulicznego rapu
Przypomnij se chłopaku jak słuchałeś tej muzyki
Ty byłeś wtedy nikim, synek z piłką na podwórku
Gdy nasz hardkorowy rap nadawał ludziom już kierunku
Z ideologią ulic, pielgrzymi głosili słowa
I niejeden dobry chłopak na tym rapie się wychował
I choć wielu rymokletów zapomniało o korzeniach
To tylko dzięki tym pierwszym teraz mocno stoi scena
Życzysz nam zapomnienia, nie odejdzie ta liryka
My na zawsze zapisani te kawałki to klasyka
W głośnikach nie zanikam już od tamtego stulecia
Niech pamięta o tym każdy dzieciak, co do sławy wzleciał
Szacunek dla tych co od lat mają te same twarze
My nie odejdziemy stąd, co będzie z Tobą czas pokaże [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]