[Verse 1: Juras]
Na religii mi mówili, że kocha mnie Jezus
Ale dorastałem wśród złodziei, ćpunów i dilerów
Witam na Śródmieściu, w samym centrum Warszawy
Gdzie chłopaki kręcą wały, gdzie węszą pały
Gdzie często padały strzały i kosy
A przez przypały i z głupoty ginęły dobre koty
Powroty z puchy i do puchy, kumpli dla marnych groszy
A ja z głupoty poczułem dwa razy śmierci dotyk
I wtedy nagle spotkałem Jezusa, powiedział do mnie: Juras, posłuchaj
Masz talent, ja wierzę w Ciebie, Ty wierz we mnie, a pójdziemy razem dalej
Wytrwale rób swoje, zostaw strach i paranoje
Możesz mieć wszystko, tylko nie od razu, cierpliwe jedz łyżeczką pomału
Praca nad sobą uczy pokory, co przychodzi łatwo, łatwo odchodzi
A to co sam stworzysz przetrwa do końca, i ogrzejesz serce mocą słońca
W imię Ojca, Ducha i Syna, w ludziach tkwi ogromna siła
Miłość, wiara, praca i przyjaźń, kruszyła mury i góry przenosiła
[Refren x2]
Dziesięć lat pracowałem na tę chwilę
Choć mamy tylko moment, człowiek, dostajesz skrzydeł
To mój czas teraz, to mój czas teraz
To mój czas teraz i po swoje idę
[Verse 2: Juras]
Nie takie proste w Polsce jest być sportowcem
Bo wkładasz ciężką pracę, a wyjmujesz marną forsę
Pojawia się pytanie: czy mój wysiłek na próżno?
Do tego dokuczają kontuzja za kontuzją
Trudno w tym kraju także tylko z rapu się utrzymać
Rachunki i drożyzna to pesymistyczny klimat
Wierzyłeś w rap, inwestowałeś w płytę cały rok
W kolejny rok to co włożyłeś, dostajesz ledwo zwrot i szok
Ale złe myśli trzeba jebać! To są tylko chwile zwątpienia
Idę w stronę przeznaczenia, na szczycie góry są moje marzenia
Chce zbudować solidny stół, przy którym usiądzie moja rodzina
Dobry plan to dobry grunt, od niego wszystko się zaczyna
Stabilny stół ma cztery nogi, realizuje cztery drogi
Pierwsza to rap, druga - zawody, jedno z drugim muszę pogodzić
Trzecia noga to praca trenera, misja budowy Street Fightera
Czwarta droga jest w mojej głowie, stabilny stół jest właśnie w budowie
[Refren x2] [Tekst - Rap Genius Polska]