Uliczne życie nie jak pierdolone kino.
Źli jak „Wściekłe psy” Quentina Tarantino,
niczym bossowie kartelu z gównem się nie pierdolimy
i mogą się odjebać już pozerskie skurwysyny.
Ich tępimy, bo tego gówna nie lubimy,
nie znosimy, szczerze mówiąc – nienawidzimy.
Świadczą o tym też te rymy, słowa zamieniamy w czyny
i ciągłą walkę z nimi toczymy.
Jedna rodzina, ferajna, bractwo, familia, paczka.
W grupie sprawy łatwiej się załatwia.
I choć z biegiem czasu to wszystko się zmieniło,
jeden za wszystkich – tak zawsze tutaj było. Po tym, jak poznańskie k**az Group wypadło na wydanej przez Cameya składance „Robię swoje”, wiadomo było, że w Wielkopolsce pojawił się jeden z najciekawszych zespołów na scenie. Wypuszczona w 1998 roku nieoficjalnie „Prawdziwość dla gry” jedynie potwierdziła te opinię, spotykając się nie tylko ze sporym lokalnym odzewem, ale też z życzliwym przyjęciem w magazynie „Klan” czy zinie „Playa”. Utwór tytułowy pokazał, dlaczego. Zbudowany na filuternym, jakby zaczerpniętym ze starego kina samplu i miarowo, ciężko bijącej perkusji beat przygotował grunt pod desant mocno raniących metafor i zaskakująco silnych jak na ten etap kariery stylów. Powielanie klisz rodem z gangsterskiej Kalifornii czy fascynacja strukturami włoskiej mafii, ten cokolwiek zabawny w polskich realiach świat „białasów” i „dziwek”, familii i karteli nie przekonał wszystkich. A jednak nie sposób było nie docenić tej błyskotliwości połączonej z pewnością siebie. [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]