Pamiętasz tamten lokal z tamtą kapelą?
Złapałem krawat, ty welon - czerń z bielą
Oh hello, tak kontrasty się kleją
Wtedy wierzyłem w to, że anioły istnieją
Ale dziś nie
Wenus i Mars rzeczywiście
Jak sobie wyścielę tak wyśpię się
W liście tym
Życzę ci iście najlepszych dni
Moje życie to jest kaliber większy
Z nim dopłynę jak u archipelagu mych kanaryjskich lagun
I chciałem cię przemycić w plecaku tam
Wiesz mnie też nie jest łatwo
Ale wychodzę ponad to
Gdy będziesz płakać błagam, zadzwoń!
Pamiętam tamtą noc, szliśmy na piechotę
Cudowną noc, a potem paryski hotel
Whisky z lodem
I pamiętaj seniorita
Nikt ci nie da tego co mogłem ci dać ja
Yo Joker
Pamiętasz te apogeum załogę
Każdy jest swego losu panem
Bogiem, bo kieruje nim jak Joker
Tu każdy był blokers
Działy się jazdy o których mówić nie mogę
Dziś wspominam Siwego
Siwy Świętej Pamięci
Gdy się rozpędzisz nie wyrobisz na krawędzi życia i śmierci
Jak ryba świat ofiary nie szczędzi
I nie jednego typa już do grobu wpędził
Arrivederci, równania i niewiadome
Tobie przybijam pionę wygrałeś z armagedonem
Patrzysz - odległa przestrzeń przed oczami
Za daleka taka zajebista że aż nie wiesz co cie czeka at man
W życiu brać co daje świat nam
I w stronę światła iść, minął szmat lat
Dziś wiemy, że muzyka to element piąty
Z nią ty wyruszyłeś stąd na nowe lądy
Londyn
Życie chyba na tym polega
Świat jest pełen możliwości, jak apteka lekarstw
Życie, zakochaliśmy się w tej muzyce
MC i DJ, Z i M
Pytasz czy jestem z Anią, czy jeszcze kocham ją
Ano, ja kiedyś oddałbym życie za nią
Myśląc że to anioł, lecz uczucia kłamią
To sprzyja rozstaniom, więc sayonarajo!
Spokojnie, zło z piekła nas nie pochłonie
Też miałeś przed oczami koniec
Jak na maratonie
Dzisiaj masz pracę, kobietę i dziecko
I może właśnie wyszedłeś na spacer z córeczką swą
Pamiętasz? Nie byłoby warto
Na cmentarz łatwo jest wejść i pardon
Ale to jest zbyt proste, to jest tchórzostwem
Trzeba przetrwać zimę, żeby móc poczuć wiosnę!
Yo Magda, przeżyłaś wiele, jesteś silna
Ważna jest w życiu prawda jedna, żadna inna
I w sumie cię podziwiam, bo to miłość, prawdziwa miłość
To znaczy kochać pomimo zalet i wad
I faktycznie może nie warto żyć tym co było
A może warto jest powrócić na stary ląd
I nie myśleć już czy będzie ci źle znów
A po tym liście witamy cie w ojczyźnie
Tu będzie zajebiście
Jukasz, liczę na koncert w Warszawie
Postawię litr na ławie, wypijemy go
Za każdy track, za każdy bit i za tekst
Za styl i flow, i za zdrowie naszych matek
Mikrofon check out, check the sound synek
Trafi na regał nasz legal i rozjebie rynek
Warto będzie tutaj być moi mili
Krótki list w porywie chwili
To życie mnie bawi
Pomyśleć że wtedy w Genewie mogłem się wykrwawić
Innym razem sam mogłem zabić
Gdy miałem w ręce karabin i celowałem mu w łeb
C'est la vie jeb
Po niejednej fotografii pozostało nothing
Dziś możemy od nowa budować
Wiara to wartościowa rzecz bardziej niż najlepszy towar
A jeżeli wierzysz w cuda
To co zamierzysz
You can do that!