[O.S.T.R.]
Jestem koszmarem tej sceny, mów mi Freddie Krueger
Wymarły gatunek bez agresji, pretensji
Oczy w ogniu jak Kuwejt, bywam wredny dla kurew
Rap z osiedli dla ludzi charakternych szacunek
3,2,1, Bałuty, akcja, szczere kłamstwa
Realia, my w zatrutych miastach
Relacja: ofiara - sprawca, siła sprawcza
I nie mów mi, że szczęście nie zależy od farta
Prosto z centrum miasta dziwek, kokainy
W jednej chwili atmosfera gęstnieje w powietrzu
Pełen przekrój ćpuny, awantury, trupy, noże
Skurwysyny wiedzą jak prowadzić interes bez przeszkód
Takie fakty, dobro czy zło
Zazwyczaj obie strony zacieśniają fascynacji krąg
Jeden gąg, prosto w kły, mocno bij, zabij, zajeb
To my, rzekomo źli, Bałuty poznajesz
[Ref.]
Noc zabija dzień, tylko sny nie mają granic
Zło zabija lęk, powrót do równowagi
[O.S.T.R.]
Nas nie wymyślił Wajda
Pozycji nie nadrobi kajdan
Nie gwiazda, pentagram, prowadzi nas do grzechu by zarobić na kwadrat
Mieć więcej od życia niż jebanego garba - karma
Muszę być skurwysynem, Bóg o mnie nie zadbał
Nie spytał się gdzie idę jak pracuję na wylew
Dlaczego świat widzę w ciemnych barwach
Ile zesputej krwi płynie w nas, czego brak nam
Tworzę serce do gry wers po wersie
Do krwi wpada z tętnem do żył moja przestrzeń
To bit, [?] i sajer
Dużo frajerów uzależnia swoją przyszłość od salonów i kamer
Czarne niebo nad miastem, biała ziemia
Gotowi na prawdę leczą kłamstwem wspomnienia
Ja ich nie mam, zamordowałem przeszłość
Więc się nie dziw, że mam myśli skazane na przestępczość
[Ref.]
Noc zabija dzień, tylko sny nie mają granic
Zło zabija lęk, powrót do równowagi