To był świat zza szyb automobilu
Spokojna ulica osiedlowa - zza rogu wyjeżdża korowód
Widać już światła samochodów
To cała moja wiara, więc wsiadam bez wahania
W planach impreza gdzie nie zabraknie jarania
Wpasowany w siedzenia, dostaje blanta do ręki
Wszystko light-back'owe kiedy na niebie jest błekit
Dzięki chłopaki za przeżyte takie chwile
Ja zawsze to docenię - przecież nie jestem debilem
Kierowca najarany popierdala jak szalony
A szara rzeczywistość przelatuje z każdej strony
Ja w szybę wpatrzony na migające obrazy
Które widziałem chyba już po kilkadziesiąt razy
Bezduszne osiedla, betonowe lasy
I ludzie w ciągłej pogoni za odrobiną kasy
Ale cóż takie czasy - tego się nie wybiera
A każdy młody kuzyn, to co ja mówię popiera
To był świat zza szyb automobilu
Dziś wyjątkowy wieczór, ze mną cała ferajna
Browary i jumanji, w furze pizga i saida
Z kuzynów tłum zgromadzony, przybite piony
Ściemniasz - jesteś dożywotnio zwolniony
Z pokazywania się w polu naszego wzroku
U mnie w bloku - takie problemy na każdym kroku
Tu nikt się nie pierdoli, z takimi jak my, białasami
Dziwki do piachu - jak to było powiedziane
Ja na zawsze pozostanę z kuzynami na bujanie
Jak legia cudzoziemska stacjonuje na Gujanie
Nie obchodzi mnie jebanie, bo jestem graczem
I na rzeczywistość nietrzeźwym okiem patrzę
Moim tortem i to ja mam rekordem
Mam swoją eskortę - w kabinie całą pierdoloną hordę
Wszyscy drą mordę, bo muza na maksa
Browarów jest kasta - zachodnia dynastia
Ty gdzie jest kasa - całonocna trasa
Piątkowa przejażdżka po betonowych lasach
Ja w takich czasach polegam na białasach
Piątkowa przejażdżka po betonowych lasach
To był świat zza szyb automobilu
Obrazy uciekają nagle z podwójną szybkością
Dymiąc wydechowe rury oraz z płuc zwinnością
Sprawdź więc kuzyna jak testuje twoja brykę
Przechyl sobie butlę kiedy ja zabijam nudę
Bo dziś pojedziemy tam gdzie dobry klimat znam
Dymisz ze mną skręta, czy mam wypalić sam?
Zbijam krawężniki - jeszcze kogoś zabieramy
Właśnie stoją przy ulicy, koszą blanta więc zwalniamy
Nie trzaskać drzwiami, bo wysiadka, kumamy?
Gaszę resztę filtra, wrzucam bieg i wyruszamy
Mijamy blokowiska, energia z wszystkich tryska
Procenty prosto z puszek, wlatują już do pyska
Szyby uchylone, lecz gorąco jak w piekle
To tym lepiej dla nas - alkohol mocniej sieknie
Humor załapany a to jest dla nas wszystkim
Skręt mistrz to klepnie w tyłek rowerzystki
Można zapiąć pasy, widzę duże dziury w drodze
Chyba, że wolicie zaryć klatką w tapicerkę
Tak myślałem, z dwojga złego wybierzecie trzecie
Dodam więcej gazu - uniesiemy się w powietrze
To był świat zza szyb automobilu
Posłuchaj tego stylu synu
To świat widziany zza szyb automobilu synu
I nie powstrzymasz tego synu
Tych hardcorowych rymów
Płynących w żyłach płynów
Gdy razem z kuzynami jedziemy czterema kółkami
I z kobietami, i innymi pasażerami
Jedziemy dwoma furami
Gural i Tomal szoferami
Wymyślają gdzie jechać
Jaki Goro Canno wymyślił walkę nad Tatrami
Taaa, my w muzie zasłuchani, kiwamy głowami
Szacunek dla wszystkich, którzy zawsze byli z nami
Zawsze przez nich wspierani
Więc zrobimy to dla nich
Sagi kontynuacja
Temu jesteśmy oddani
Teraz wspomagani, prawdziwymi graczami
Z bit składem konexią oni zawsze pod uwagę brani przez nas
Dlaczego? bo są nam dobrze znani
Ja nigdy nie przestanę, nie przejmuję się klątwami
Ciągła wojna z wrogami
Lecz dzisiaj nie zajmuję się ostrymi wrażeniami
Raczej wojażami, poznańskimi ulicami
Na to jesteśmy skazani
Skończymy w knajpie, najebani procentami
Choć jutro niektórzy obudzą się skacowani
To tak tu wygląda życie zza szyb wieczorami
Czasami